George Mackay Brown miał 40 lat, kiedy został katolikiem. Katolicyzm stał się dla niego skarbnicą inspiracji.
Literatura wybitnych anglojęzycznych twórców jest stosunkowa dobrze w Polsce znana. Ale nie do końca. Przekonałem się o tym, kiedy otrzymałem egzemplarz „Winlandii”, powieści George’a Mackay Browna. O tym pisarzu mało kto u nas, z wyjątkiem specjalistów, słyszał. Jest to pierwsze dzieło Browna, które trafiło do naszych księgarń. Miejmy nadzieję, że wkrótce pojawią się tłumaczenia najważniejszych powieści i utworów poetyckich autora, bo lektura „Winlandii” z pewnością zachęci czytelników do sięgnięcia po jego dorobek. Twórczość Mackay Browna zasługuje na uwagę również z innego powodu. Śmiało można go umieścić w kręgu wielkich brytyjskich pisarzy, którzy nawrócili się na katolicyzm. I chociaż jest to w Wielkiej Brytanii religia mniejszościowa, było ich sporo. Wśród nich ci najgłośniejsi, dobrze znani również u nas: G. K. Chesterton, T. S. Eliot, który określał się jako anglo-katoliik, czy R. R. Tolkien. Czym było dla nich nawrócenie? Może najlepiej wyjaśnia to często cytowane zdanie Evelyn Waugh, autora „Powrotu do Brideshead”: „Nawrócenie przypomina przejście przez komin ze świata po drugiej stronie lustra, gdzie wszystko jest niedorzecznie zdeformowane, do świata prawdziwego, stworzonego przez Boga; a wtedy zaczyna się cudowny i niekończący się proces odkrywania go”. Mackay Brown miał 40 lat, kiedy formalnie został katolikiem. Nie było to jednak jakieś nagłe nawrócenie. Do tej decyzji dochodził stopniowo.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz Dziennikarz działu „Kultura”, w latach 1991–2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk.