Są mniej buntowniczy, bardziej tolerancyjni, ale mniej szczęśliwi, samotni, nieprzygotowani do dorosłości. Zdecydowanie mniej religijni. Amerykańska psycholog charakteryzuje pokolenie nastolatków z komórką w ręku.
Biskup Robert Barron, autor świetnych komentarzy w sieci (www.wordonfire.org), powiedział, że to jedna z najbardziej interesujących, a zarazem przygnębiających książek, które ostatnio czytał. Jej autorką jest Jean Twenge, profesor psychologii na uniwersytecie w San Diego (USA), która od 25 lat zajmuje się analizowaniem zmian zachodzących w kolejnych pokoleniach młodzieży. Tytuł „iGen” to skrótowe określenie pokolenia. Litera „i” pochodzi od iPhone’ów czy iPadów. Autorka diagnozuje młodych ludzi urodzonych po 1995 roku. Najstarsi z nich wchodzą właśnie w dorosłe życie. To pierwsze pokolenie, które dojrzewało ze smartfonem w ręku. Autorka dowodzi, że to właśnie mobilne urządzenia (telefony i tablety) podłączone do sieci wpłynęły w decydujący sposób na świadomość tych młodych ludzi, ich zachowania, wartości, zdrowie psychiczne, podejście do takich spraw jak polityka, religia czy seks. Pokolenie „i” zastąpiło spotkania twarzą w twarz kontaktami za pomocą mediów społecznościowych, i właśnie dlatego doświadcza niepokoju, depresji i samotności na niespotykanym dotąd poziomie. Twenge analizuje zachowania młodych Amerykanów. Jej badania mają więc odniesienie do nieco odmiennego kontekstu kulturowego. Niemniej jednak opisane przez nią trendy pojawiły się już, lub pojawią się z poślizgiem, wśród polskiej młodzieży. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Książka ukazała się w sierpniu br. i już stała się bestsellerem. Jeśli diagnozy w niej zawarte są słuszne, to wesoło nie jest. Dla rodziców, wychowawców, katechetów konfrontacja z trudną prawdą jest bezcenna, by nie powiedzieć: obowiązkowa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz