Lisica potrafi odrzucić szczenię, norka może ugryźć w palec, a ekolodzy włamują się na fermy. Hodowanie zwierząt futerkowych nie jest łatwe. Jest za to zyskowne.
Szewc bez butów chodzi. Sam nie noszę futra, żona też nie miała takiego życzenia. Co innego teściowa, która zakłada futro co niedzielę – opowiada Szczepan Wójcik. Jego hodowlę stanowi prawie 30 tys. norek. Właśnie linieją, zmieniając okrywę włosową. Gęste zimowe futro interesuje odbiorców, dlatego już niedługo skóry z fermy Szczepana Wójcika trafią na aukcje w Toronto, Kopenhadze, Helsinkach albo Seattle. Dużą część kupią potem najwięksi na świecie producenci odzieży – Chińczycy. Z niektórych futer uszyte zostaną drogie płaszcze, ale większość posłuży jako materiał do produkcji obszyć i podszewek.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jakub Jałowiczor