Liturgia nie jest zakładnikiem przepisów liturgicznych, ale nie może również padać ofiarą naszego „widzimisię”.
Proszę was, Msza to nie jest spektakl, to przyjście na spotkanie z męką, śmiercią i zmartwychwstaniem naszego Pana”. Takie słowa padły niedawno z ust papieża Franciszka. Mówił to w kontekście używania telefonów do nagrywania filmów w czasie Eucharystii. „Jakie to przykre. Powiem wam, że bardzo mnie smuci to, gdy odprawiam Mszę na placu czy w bazylice i widzę tyle podniesionych telefonów komórkowych, i to nie tylko przez wiernych, ale także przez księży i biskupów” – dodał papież. Niektórzy byli zdziwieni, pytając, „w czym to właściwie przeszkadza”, podczas gdy inni wyrażali wdzięczność papieżowi za zwrócenie uwagi na to, że liturgia jest jednak czymś innym niż zwykłe zgromadzenie. W soborowej Konstytucji o liturgii świętej „Sacrosantum concilium” czytamy, że czynności liturgiczne „nie są prywatnymi czynnościami, lecz uroczyście sprawowanymi czynnościami Kościoła, który jest »sakramentem jedności«, czyli ludem świętym, zjednoczonym i zorganizowanym pod zwierzchnictwem biskupów” (KL 26). Wynika z tego wniosek, że uroczysty i publiczny charakter liturgii nie pozwala na dowolne jej kształtowanie i ignorowanie przepisów. Można powiedzieć, że liturgia jest najbardziej niezwykłym „zjawiskiem”, jakiego można doświadczyć na tym świecie. Nie ma bowiem bardziej intymnej rzeczywistości, która zarazem nie należałaby do sfery prywatnej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina