Rumunia zawsze nam się kojarzyła z biedą. Ale, uwaga, ma ona teraz wyższy wzrost gospodarczy niż Chiny.
Rumuni mogą się ostatnio cieszyć wzrostem gospodarczym rzędu 8 proc. To sporo więcej niż nasze 4 proc. z których tak się cieszymy. Ale nasz wzrost również przyśpiesza i ekonomiści mówią o coraz lepszych prognozach dla naszego kraju. Żeby dopełnić optymistycznego obrazu naszego regionu warto dodać, że Czesi są już prawie tak bogaci jak Włosi. Biorąc pod uwagę PKB na jednego mieszkańca.
Kraje postkomunistyczne do niedawna kojarzyły się z biedą. Jeszcze w latach 90-tych przepaść między europejskim wschodem a zachodem była olbrzymia. Dzisiaj coraz szybciej jest ona zasypywana. I dotyczy to już nie tylko Czech, Polski czy państw bałtyckich, ale też Rumunii, Rosji, a nawet Białorusi. Do Niemiec czy Szwajcarii jest krajom postkomunistycznym wciąż daleko, ale takie kraje jak Włochy, Hiszpania czy nawet Francja są coraz bardziej w zasięgu.
Wygląda na to, że Europa wschodnia załapuje się na zmianę punktu ciężkości w światowej gospodarce. Wschód coraz szybciej dogania, a nawet przegania Zachód. Do peletonu tworzonego przez dynamicznie rozwijające się Chiny, Koreę Południową czy Singapur, dołączają kolejne kraje azjatyckie jak Iran, Turcja czy Kazachstan. Jednocześnie swoją pozycję w światowej gospodarce tracą członkowie G-7, tacy jak Francja, Włochy czy Wielka Brytania.
Jeszcze dwadzieścia lat temu chińskie czy koreańskie produkty kojarzyły się nam z tanią tandetą. Dzisiaj chiński Huawei czy koreański Samsung produkują najbardziej zaawansowane smartfony, które kupuje cały świat. Jeśli ktoś trzydzieści lat temu powiedziałby, że Irlandczycy będą najbogatszym narodem Europy (po Luksemburczykach), zostałby wyśmiany. Dzisiaj jest to rzeczywistość.
Bogactwo ani bieda nigdy nie są dane raz na zawsze. Dotyczy to nie tylko ludzi, ale i całych narodów. Ciężką pracą można wyrwać się nawet z największej biedy a hulaszczym trybem życia można pozbawić się nawet największego majątku. Tą pierwszą drogą poszły takie biedne kiedyś narody jak Koreańczycy, Chińczycy czy Irlandczycy. Tą drugą drogą idą dzisiaj chociażby Włosi czy Francuzi.
Żeby wyrwać się z biedy, trzeba wziąć się do pracy. Rządy w Irlandii czy Rumunii obniżyły podatki, uprościły prowadzenie działalności gospodarczej i uwolniły tym samym energię Irlandczyków i Rumunów. Poprzedni rząd też obiecywał „uwolnić energię Polaków”, ale zamiast tego podwyższał podatki, zwiększał lukę podatkową i utrudniał jak mógł życie tym polskim branżom, które mogły zaszkodzić zachodniej konkurencji.
Mateusz Morawiecki, a za nim cały rząd, a nawet cała TVP, chwali się gospodarczymi osiągnięciami. Do rumuńskiego wzrostu nam jeszcze jednak trochę brakuje, może więc nad Wisłą obok Budapesztu zrobić też Bukareszt. Ostatnie uwolnienie gospodarczej energii Polaków w czasach ministra Wilczka pozwoliło nam włączyć piąty bieg w gonieniu Zachodu. Może więc czas włączyć bieg szósty.