Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. Łk 19,26
Jezus opowiedział przypowieść, ponieważ był blisko Jeruzalem, a oni myśleli, że królestwo Boże zaraz się zjawi.
Mówił więc: «Pewien człowiek szlachetnego rodu udał się do dalekiego kraju, aby uzyskać dla siebie godność królewską i wrócić. Przywołał więc dziesięciu sług swoich, dał im dziesięć min i rzekł do nich: „Obracajcie nimi, aż wrócę”. Ale jego współobywatele nienawidzili go i wysłali za nim poselstwo z oświadczeniem: „Nie chcemy, żeby ten królował nad nami”.
Gdy po otrzymaniu godności królewskiej wrócił, kazał przywołać do siebie te sługi, którym dał pieniądze, aby się dowiedzieć, co każdy zyskał.
Stawił się więc pierwszy i rzekł: „Panie, twoja mina przysporzyła dziesięć min”. Odpowiedział mu: „Dobrze, sługo dobry; ponieważ w drobnej rzeczy okazałeś się wierny, sprawuj władzę nad dziesięciu miastami”.
Także drugi przyszedł i rzekł: „Panie, twoja mina przyniosła pięć min”. Temu też powiedział: „I ty miej władzę nad pięciu miastami”.
Następny przyszedł i rzekł: „Panie, oto twoja mina, którą trzymałem zawiniętą w chustce. Lękałem się bowiem ciebie, bo jesteś człowiekiem surowym: bierzesz, czego nie położyłeś, i żniesz, czego nie posiałeś”. Odpowiedział mu: „Według słów twoich sądzę cię, zły sługo! Wiedziałeś, że jestem człowiekiem surowym: biorę, gdzie nie położyłem, i żnę, gdzie nie posiałem. Czemu więc nie dałeś moich pieniędzy do banku? A ja po powrocie byłbym je z zyskiem odebrał”. Do obecnych zaś rzekł: „Zabierzcie mu minę i dajcie temu, który ma dziesięć min”.
Odpowiedzieli mu: „Panie, ma już dziesięć min”. „Powiadam wam: Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. Tych zaś przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich oczach”».
Po tych słowach szedł naprzód, zdążając do Jerozolimy.
W pierwszym momencie miny nie kojarzą się nam jak należy. Tymczasem mina albo w podobnej przypowieści talent to po prostu pieniądze. Mina, o której słyszymy w czytanej dziś Ewangelii, to sto greckich drachm albo tyleż samo rzymskich denarów. Zwyczajny robotnik, nic nie wydając, musiałby na nią pracować sto dni. Pan, o którym Jezus mówi w przypowieści, właśnie tyle daje przed wyjazdem każdemu z dziesięciu swoich sług. A jego nakaz jest prosty: zarabiajcie nimi, aż wrócę. Każdemu z nas Bóg też daje jakieś miny. Więcej albo mniej. To nasze osobiste predyspozycje, ale też i okoliczności, w jakich nas życie stawia; nasze lepsze czy gorsze rodziny, życzliwsi albo mniej życzliwi sąsiedzi, współpracownicy... „Jestem lepszy od innych” – mógłby pomyśleć ten bardziej obdarowany, porównując się z innymi. Tak naprawdę nie jest jednak istotne, ile mam, ale czy pomnożyłem otrzymane od Boga dobro. Czy ja sam i świat wokół mnie przez moje starania staliśmy się lepsi. Jeśli nie, nawet ten duchowo najbogatszy może od Boga usłyszeć: „sługo zły i gnuśny”.
Andrzej Macura