- Świętość bowiem jest darem, który daje nam Pan Jezus, kiedy bierze nas ze sobą i przyobleka nas w siebie, kiedy sprawia, że stajemy się po prostu jak On. Świętym jest więc człowiek, który w swoim życiu jest jak Jezus i żyje tak, jak On żył - podkreślił w swoim orędziu na Wszystkich Świętych abp Wojciech Polak, Prymas Polski.
Orędzie Prymasa Polski na Wszystkich Świętych.
1 listopada Kościół wspomina wszystkich świętych. W tym dniu i w tym miejscu, jakim jest gnieźnieńska Bazylika Prymasowska i sanktuarium świętego Wojciecha, i my odczuwamy szczególnie żywo rzeczywistość świętych obcowania. To przecież wyjątkowe miejsce, związane ze świętym Wojciechem, biskupem i męczennikiem, głównym Patronem Polski oraz jego przyrodnim bratem, błogosławionym Radzimem, pierwszym arcybiskupem metropolitą gnieźnieńskim, biskupem świętego Wojciecha. Postacie tych świętych uczniów Jezusa, a także wielu innych przypominają nam wciąż, że życie Kościoła, Kościoła Gnieźnieńskiego i Kościoła w Polsce, zbudowane jest na wodzie i na krwi. Fundamentem naszego chrześcijańskiego życia jest bowiem woda chrztu świętego i męczeństwo, czyli świadectwo.
Papież Franciszek nawiązując do intuicji pierwszych chrześcijan, wyjaśniał nam, że mogli oni przecież nazwać tę postawę również inaczej: heroizmem, poświęceniem, wyrzeczeniem. Ale pierwsi chrześcijanie, a po nich wszystkie wieki Kościoła, nazwały tę postawę właśnie imieniem, które ma zapach bycia uczniem. Świętość bowiem jest darem, który daje nam Pan Jezus, kiedy bierze nas ze sobą i przyobleka nas w siebie, kiedy sprawia, że stajemy się po prostu jak On. Świętym jest więc człowiek, który w swoim życiu jest jak Jezus i żyje tak, jak On żył. Świętym jest ten, kto w Nim pokłada swoją nadzieję. Każdy bowiem – przypomina nam święty Jan Apostoł – kto pokłada w Nim nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty. Święty jest zatem uczniem Jezusa, który wnosi w ten świat Chrystusowe przesłanie nadziei.
Dziś wpatrujemy się w blask świętości, w to szczególne świadectwo tylu błogosławionych i świętych Kościoła, także Kościoła na polskiej ziemi, aby uwielbić Boga i ucieszyć się ich obecnością w naszym życiu. Kościół, jak doświadczamy to szczególnie w tych pierwszych dniach listopada, jest przecież wielką rodziną, składającą się zarówno z nas, którzy jeszcze pielgrzymujemy na ziemi, jak i tych – niezmiernie przecież liczniejszych – którzy już ją opuścili i odeszli od nas do nieba.
Kościół składa się z niezliczonych sióstr i braci, znanych nam i nieznanych, którzy nas już poprzedzili do nieba i którzy – jak uczy nas papież Franciszek – poprzez działanie Ducha Świętego są jednak wciąż zaangażowani w sprawy tych, którzy żyją tutaj, na ziemi. Sam papież przyznaje, że trudno to zrozumieć i trudno nawet sobie wyobrazić, ale przecież ten, kto przywołuje jakiegoś świętego czy świętą, pragnie, aby byli blisko nas. Tak się dzieje, gdy wzywamy świętych w najważniejszych chwilach naszego życia, w czasie chrztu świętego czy wtedy, gdy dwoje narzeczonych uświęca swoją miłość w sakramencie małżeństwa, a także wtedy, gdy podczas sakramentu święceń kandydaci kładą się na ziemi twarzą ku posadzce, a cały Lud Boży przywołuje wstawiennictwa świętych. Nie jesteśmy więc sami.
Obecność i wstawiennictwo świętych i błogosławionych nas umacnia i sprawia, że i w naszych sercach budzi się pragnienie świętości. Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty – wzywa nas Pan. W jaki sposób odpowiadamy więc na to wezwanie Pana? Czy świętość zarezerwowana jest dla nielicznych, dla wybranych? Co sprawia, że możemy powtarzać, iż każdy może być świętym?
Papież Franciszek przypomina nam, że Jezus zarówno daje nam nadzieję, że możemy być świętymi, i On także, obdarzając nas swoją łaską i mocą, pomaga nam w byciu świętymi. Pomaga nam więc, aby nasze codzienne obowiązki, tak konkretne i tak zwyczajne, niekiedy nawet monotonne, wypełniać z otwartym sercem ku Bogu i ku drugim. Pomaga nam, pokonywać trudności z nadzieją, że w tych właśnie chwilach On sam stoi przed nami i nieustannie nam towarzyszy. Pomaga otwierać nasze umysły i serca, by w duchu Jezusowych błogosławieństw, pójść za Nim drogą świętości.
To jest droga człowieka, który wie, że łzy i płacz, że nieszczęścia i trudności, że smutek, niedostatek czy cierpienie, że domaganie się prawdy i sprawiedliwości, że szukanie przebaczenia i gotowość do przebaczenia, że konkretne czyny miłosierdzia, że troska o czystość intencji i serca, o wewnętrzną wolność wobec nacisków czy prześladowań, że to wszystko w tym życiu ma sens. I ma nie tylko jakiś ostateczny sens, ale ten który prowadzi do świętości, bo tak idziemy za Jezusem i w taki sposób jako chrześcijanie, naznaczeni od chrztu świętego Bożą pieczęcią, odrodzeni z wody i Ducha Świętego, mamy z Nim i od Niego moc, by przemieniać ten świat, nasz świat, czyniąc go bardziej ludzkim i bardziej Bożym zarazem, czyniąc go bardziej świętym.
Wszyscy święci i błogosławieni przypominają nam o takiej właśnie drodze. Przecież jeśli ich pamiętamy, jeśli w sercu nosimy wciąż wdzięczność za ich świadectwo Jezusowi, jeśli wierzymy w ich obecność i przyzywamy ich wstawiennictwa, to właśni dlatego, że w ich i w naszym zmaganiu, widzimy sens życia i odkrywamy naszą własną drogę do świętości. Niech więc Pan da nam łaskę uwierzenia w Niego tak głęboko, abyśmy i my stali się obrazem Chrystusa dla tego świata. Niech da nam nadzieję, że i my będziemy świętymi!