– Boję się, że ktoś zabije prezydenta Trumpa – całkiem poważnie mówi ks. William Safranek z Omaha.
Gdy Donald Trump został wybrany na prezydenta USA, lewica uznała, że to koniec świata. Glob obiegły obrazki rozhisteryzowanych demonstrantów, choćby na ulicach Nowego Jorku. Jednak Stany Zjednoczone to dużo więcej niż Manhattan. A wyborcy to nie tylko liberalni bogacze z kalifornijskiego Beverly Hills, lewicowi komentatorzy CNN czy profesorowie Harvardu. To także amerykańska prowincja, tradycyjnie skupiona na rodzinie i ciężkiej pracy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jarosław Dudała