Uzbrojony w nóż mężczyzna zaatakował w sobotę sześć osób, z których cztery zranił. Po pościgu antyterroryści z oddziału SEK zatrzymali domniemanego sprawcę. Wśród mieszkańców miasta odżyły wspomnienia o zamachu z 2016 r.
Nożownik zaatakował swoje ofiary w sześciu różnych punktach miasta, między innymi w okolicach Rosenheimerplatz. Cztery osoby odniosły rany kłute, jednak życie żadnej z nich nie jest zagrożone - podała policja. Natomiast szef bawarskiego ministerstwa spraw wewnętrznych Joachim Herrmann powiedział, że jedna z rannych osób jest w stanie ciężkim.
Rzecznik policji w Monachium poinformował, że zatrzymana osoba odpowiada opisowi sprawcy, jednak z ostatecznym odwołaniem alarmu trzeba będzie jeszcze zaczekać. Policja nie podała żadnych szczegółów dotyczących tożsamości sprawcy ani motywów jego postępowania. Zdaniem policji nożownik działał na własną rękę i nie miał wspólników.
Wcześniej policja podawała, że poszukiwany jest ok. 40-letni mężczyzna ubrany w zieloną kurtkę treningową. Domniemany sprawca ma 1,75 m wzrostu, jest korpulentnej budowy, ma krótkie ciemnoblond włosy i jest nieogolony. Porusza się czarnym rowerem, ma plecak.
Policja apelowała do mieszkańców, by pozostali w domach i unikali okolic Rosenheimerplatz i parku Ostpark.
Jak pisze agencja dpa, incydent wywołał u wielu mieszkańców skojarzenia z tragicznym wydarzeniem z lipca ubiegłego roku. Pochodzący z Iranu 18-letni Niemiec David S. zastrzelił wówczas w centrum handlowym w Monachium dziewięć osób, a następnie popełnił samobójstwo.
Stolica Bawarii była wówczas przez wiele godzin sparaliżowana wskutek prowadzonej przez policję akcji poszukiwania sprawcy.