Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Ciężkie czasy dla satyryków

Rzecznik PiS, pani Beata Mazurek, przypomniała mi niechcący, dlaczego "Ucho prezesa" nie bawi mnie do łez.

Polityczno-komediowy serial autorstwa Roberta Górskiego, w którym satyryk wciela się w rolę TEGO prezesa, oglądam dość systematycznie. Zauważyłem jednak, że kolejne odcinki bawią mnie jedynie fragmentarycznie. Nie płaczę ze śmiechu jak w przypadku skeczów z serii "Posiedzenie rządu" czy "Gwiezdne wojny PiS". Przez moment zastanawiałem się, dlaczego tak jest. Czyżby Robert Górski wychodząc do studia nagrań zostawiał w domu część swojego kunsztu? Odpowiedź na nurtujące mnie pytanie przyszła nagle, nie ze strony świata satyryków, ale dzięki wypowiedzi rzecznik PiS, pani Beaty Mazurek.

Otóż pani rzecznik stwierdziła, że prezydent Duda powinien wychodzić przed Belweder i osobiście witać prezesa Kaczyńskiego, gdyż nikt po 1989 r. nie odniósł takiego sukcesu jak prezes. A w ogóle to z tego właśnie powodu, i dlatego, że tylko dzięki prezesowi Andrzej Duda jest prezydentem, to wszyscy powinniśmy prezesa szanować dużo bardziej niż obecnie. Bo sukces on osiągnął wielki. I nikt inny takiego nie osiągnął! I pani rzecznik radzi prezydentowi, że jednak dobrze by było, aby ten wychodził przed Belweder, gdy nadjeżdża samochód prezesa.

I to bardzo ciekawe jest, że szacunek należy się ze względu na sukces. Bo według takiego sposobu myślenia szacunek już nie przysługuje np. biedakom, którym coś się w życiu posypało i sukcesu nie osiągnęli. A jeśli przysługuje, to jednak proporcjonalnie mniejszy. Natomiast znajdzie się w historii wielu takich przywódców, którzy ewidentnie sukces na pewnym etapie odnieśli. Może i po trupach, ale jednak.

Absolutnie nie zaprzeczam temu, że prezes Kaczyński jest przez wielu traktowany z pogardą. To fakt. Nie kwestionuję też tego, że szacunek się mu należy. Bo należy. Tyle, że nie ze względu na sukces. Sukces to pojęcie bardzo względne, dla jednych jest człowiekiem sukcesu, dla innych nie. Szacunek do człowieka wypływa z jego godności. A ta obiektywnie przynależy każdemu człowiekowi.

Wróćmy jednak do postawionego na początku tekstu pytania: Dlaczego nie płaczę ze śmiechu oglądając "Ucho prezesa" i chyba w ogóle współczesną satyrę polityczną i jak w odpowiedzi na to pytanie pomogła mi pani rzecznik? Otóż to nie Robert Górski zostawił swoje zdolności w szafie, ale to nasza klasa polityczna i celebrycka (nie tylko rządząca) stawia obecnie satyrykom poprzeczkę zbyt wysoko swoimi rzeczywistymi wypowiedziami. Tak wysoko, że niektórych po prostu nie da się bardziej sparodiować, niż zwyczajnie dosłownie cytując. Tak jak w ostatnim odcinku "Ucha" niemal żywcem zacytowany wywiad Roberta Mazurka z Magdą Jethon. Albo tak, jak powyższa wypowiedź Beaty Mazurek. Trudno wyolbrzymić wypowiedzi, które osiągnęły szczyty absurdu. A kabaret przecież w znacznej mierze polega właśnie na wyolbrzymieniu rzeczywistości i sprowadzaniu jej do absurdu. Oj, ciężkie czasy nastały dla satyryków.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wojciech Teister

Redaktor serwisu internetowego gosc.pl

Dziennikarz, teolog. Uwielbia góry w każdej postaci, szczególnie zaś Tatry w zimowej szacie. Interesuje się historią, teologią, literaturą fantastyczną i średniowieczną oraz muzyką filmową. W wolnych chwilach tropi ślady Bilba Bagginsa w Beskidach i Tatrach. Jego obszar specjalizacji to teologia, historia, tematyka górska.

Kontakt:
wojciech.teister@gosc.pl
Więcej artykułów Wojciecha Teistera