Nie wiem, czy trafię na stronę zwiedzeni.pl, nawiedzeni.pl czy odwiedzeni.pl. Nie interesuje mnie to. Nie odpowiadam na hejt, nie wchodzę w pyskówki. Patrzę na Jezusa, karmię się Jego miłością, robię tylko to, co nakazuje Kościół.
Nigdy nie wziąłem udziału w żadnej konferencji, która nie byłaby pobłogosławiona przez Kościół. Za dwa dni jadę do warszawskiej hali Expo na Serce Dawida. Nie interesuje mnie fala hejtu, która dociera z różnych stron („będą też protestanci, a nawet, cóż za skandal, żydzi mesjanistyczni!”) Na konferencji będzie co najmniej dwóch biskupów: Andrzej Siemieniewski i Michał Janocha (to oni będą celebrowali niedzielną Eucharystię) a pasterskiego błogosławieństwa udzielili tej imprezie nie tylko abp Józef Kupny, kard. Kazimierz Nycz ale i sąsiad zza Wisły abp Henryk Hoser i przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki. To wystarczający „spis lokatorów”? Czy to wystarczy, czy muszę szukać jeszcze jakichś innych potwierdzeń?
Do dziś przechowuję SMS-a, który w styczniu przysłał mi jeden z biskupów odpowiedzialnych za ewangelizację: „Kościół błogosławi Ci na to, co robisz”.
Nie czytam internetowych komentarzy (polecił mi to kierownik duchowy). Czytam „Ut unum sint” Jana Pawła II i uczę się ekumenizmu od niego. Uczę się tego, że jak pisał ex cathedra następca Piotra „dialog nie jest tylko wymianą myśli, ale zawsze w jakiś sposób wymianą darów”. Tak pisał święty papież. Dlaczego miałbym się przejmować warczącymi komentarzami niezadowolonych?
Często wracam pamięcią do Łodzi. Do akcji „spacerologii”. Pary ruszają na ulice, by Koronką modlić się za napotkanych ludzi, urzędy, ściągać Niebo na ziemię i błogosławić miasto pochłonięte walką na graffiti między ŁKS-em a RTS-em. – Zawsze ruszamy spod ołtarza. Ojciec Remigiusz prosi Jezusa, by Jego krew nas obmyła, chroniła. To on rozsyła nas w miasto – opowiadała mi Ela Pozorska, odpowiedzialna za grupę – Bez tego błogosławieństwa nie ruszamy.
Widzę jak cenna i aktualna dziś jest rada Gamaliela, który ostudził bojowe nastroje braci faryzeuszów słowami: „Mężowie izraelscy. Odstąpcie od tych ludzi i puśćcie ich. Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem”.
Czy coś mnie niepokoi? Chyba jedynie to, że zamiast jednym głosem ogłaszać zwycięstwo Jezusa zajęliśmy się lokalnymi gierkami, podjazdami i zajęciami w podgrupach. Nie skupiamy się na istocie, ale zaczynamy węszyć i knuć. A to nigdy nie prowadziło do niczego dobrego. Mamy być jednomyślni na modlitwie, a nie udowadniać na każdym kroku swe racje. Poczekajmy na to, co zrobi z tym sam Bóg, jaka będzie Jego odpowiedź w naszej sprawie.
Jak przeżyć czas duchowej walki i zawirowań? Uwielbiając. Szukajmy Królestwa. Cała reszta będzie nam dodana.
Biblijny Jozafat zmienił nazwę z „doliny śmierci” na „dolinę miłosierdzia”. Jak to się robi? – zapytałem Donalda Turbitta. – Przez uwielbianie Boga. Jozafat wysłał na czele armii ekipę uwielbienia. Szpaler wojowników szedł i krzyczał: „Chwalimy Cię Boże, bo Twoja łaska trwa na wieki”. Efekt? Wrogowie wpadli w popłoch i zaczęli się sami wyrzynać. Co więcej: Izrael przez trzy dni zbierał łupy!
Marcin Jakimowicz Urodził się w 1971 roku. W Dzień Dziecka. Skończył prawo na Uniwersytecie Śląskim. Od 2004 roku jest dziennikarzem „Gościa Niedzielnego”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – poruszające wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem „Dzikim”. Wywiady ze znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznawali się do wiary w Boga stały się rychło bestsellerem. Od tamtej pory wydał jeszcze kilkanaście innych książek o tematyce religijnej, m.in. zbiory wywiadów „Wyjście awaryjne” i „Ciemno, czyi jasno”.