Na filmie „Botoks” nie byłem i zapewne na niego nie pójdę.
Opieram się na opinii Andrzeja Grajewskiego, który pisze o nim na ss. 66–67. Dzieło Patryka Vegi, jak to zwykle u niego, jest brutalne, wulgarne, z przerysowanymi postaciami i artystycznie nie najlepsze. Ale to obraz bardzo ważny. Bo bez znieczulenia pokazuje, na czym polega aborcja. Do tej pory chyba nikt w tak jednoznaczny sposób tego nie zrobił. Na film poszło już ponad milion osób, w większości zapewne młodych, a to nie koniec dobrych dla reżysera statystyk. Muszę przyznać, że zanim redakcyjny kolega nie wskazał mi głównego przesłania filmu, który ma zdecydowanie prolajferski wydźwięk, nie rozumiałem, skąd bierze się niechęć wielu lewicowych komentatorów do tego dzieła. Co rusz w sieci natrafiałem na zaskakujące informacje, że podobno wielu aktorów odmówiło udziału w produkcji. Że film jest słaby i najlepiej pominąć go milczeniem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.