Marcin Zieliński - ewangelizator głoszący Chrystusa w Polsce i poza jej granicami, lider Wspólnoty "Głos Pana" ze Skierniewic - prowadził konferencję we Wrocławiu.
Dwudniowe spotkanie, zorganizowane przez Wspólnotę Podwyższenia Krzyża Świętego w Smolcu, zgromadziło w Centrum Konferencyjnym Terminal Hotel ponad 800 osób. Marcin mówił o głoszeniu Ewangelii, które – jeśli jest autentyczne – jest głoszeniem z mocą; towarzyszą mu Boże znaki – także takie, jak uzdrowienie. Wyjaśniał, jak modlić się o nie, dzielił się świadectwami z własnego życia, prowadził w sobotę modlitwę o uzdrowienie.
Niedzielną konferencję rozpoczął od spojrzenia na Jezusa, który 40 dni spędził na pustyni. Walka z pokusami to ostatni etap pobytu na pustkowiu – zauważył. Co było wcześniej? Modlitwa, przebywanie z Ojcem. Tylko dzięki niej można oprzeć się pokusom, gdy przychodzi chwila słabości. To po długotrwałej modlitwie na pustyni Jezus – jak mówi Ewangelia św. Łukasza – „w mocy Ducha” powraca do Galilei.
– Najpierw relacja, potem moc. Najpierw musisz mieć osobistą relację z Duchem Świętym, z Jezusem. Dopiero z tego miejsca Bóg wprowadza nas w przestrzeń posługi, mocy – mówił M. Zieliński. Podkreślił, że łatwo, angażując się w Boże dzieła, wpaść w wir posługi, zaniedbując głębszą modlitwę. – Czas relacji musi stać się cenniejszy od cudów, które będziesz oglądał… Jezus ustanowił Dwunastu „aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki…” (Mk). On powołuje nas przede wszystkim po to, byśmy z Nim byli. „Miejsce” relacji doprowadza nas do „miejsca” mocy – stwierdził.
Lider skierniewickiej wspólnoty opowiedział o tym, jak – rok po doświadczeniu spotkania z Bogiem – pytał na modlitwie, co Pan chciałby zmienić w jego życiu. Wkrótce otrzymał odpowiedź: „Spędzasz ze Mną za mało czasu”. Odtąd zaczął walczyć o chwile przeznaczone wyłącznie na bycie z Panem – nawet jeśli czasem nie było łatwo i trzeba było stwierdzić: „Duchu Święty, nie znam Cię… Jeśli chcesz, możemy się razem ponudzić”. Zły duch stara się pozbawić nas tego czasu bycia z Bogiem – bo wie, że relacja z Nim jest źródłem życia, mocy. Jeśli chcemy poznać Boga, „być na bieżąco z tym, co On robi”, trzeba się modlić.
Marcin podkreśla, że szczera modlitwa zakłada gotowość na nieoczekiwane działanie Boga – który raz przychodzi w łagodnym powiewie, kiedy indziej w huku, w ogniu i wietrze. W dzień Pięćdziesiątnicy osoby, na które zstąpił Duch, wyglądały jak pijane. Nastąpił „święty chaos”. I dziś w trakcie trwania modlitwy ludzie doświadczają czasem rzeczy niespodziewanych: śmieją się, płaczą albo przeżywają głęboki pokój, doznają spoczynku w Duchu Świętym – w czasie którego, co potwierdzają liczne świadectwa, bywają uzdrawiani na różnych płaszczyznach. – Nieważne, ile czasu leżysz na podłodze; ważne, co będzie z tobą, jak wstaniesz – zaznaczył M. Zieliński.
W kolejnej niedzielnej konferencji mówił o trosce o otrzymane dary. Gdy doświadczamy Bożych łask, zły duch zawsze stara się nas z nich okraść. Atakuje człowieka zwątpieniem, głosami krytyki, zniechęceniem. – Z Bożą łaską trzeba współpracować – podkreślał, zwracając uwagę także na oczywiste zasady: jeśli doznałem uzdrowienia z uzależnienia od alkoholu, to nie znaczy, że mogę teraz narażać się na kolejne okazje do upadku, uczestnicząc w libacjach; jeśli zostałem uzdrowiony z raka płuc, to nie znaczy, że mogę palić papierosy – bo nic mi już nie zaszkodzi… Ziarno Bożej łaski, ziarno Słowa niosącego uzdrowienie, potrzebuje odpowiedniej gleby – to my mamy się o nią troszczyć. Brak zakorzenienia, niestałość – to gleba, z której łatwo diabłu ukraść ziarno Słowa. Trzeba dbać o „zbroję Bożą” (Ef 6), by ostać się w „dzień zły”. – I nie tylko się ostać, ale przejść do ataku. Bo Królestwo Boże zawsze ma być w ofensywie – mówił Marcin. Zachęcał do lektury Biblii – co samo w sobie ma moc uzdrawiającą, do ogłaszania Bożego słowa i trwania w dziękczynieniu; do odnalezienia miejsca w jakiejś wspólnocie w Kościele; do zwykłego dbania o zdrowy styl życia – w wymiarze jedzenia, snu, aktywności fizycznej, korzystania z opieki lekarskiej. Nie można oczekiwać cudów bez podejmowania wysiłku, bez robienia tego, co należy do nas.
– Ziarno wszyscy otrzymują dobre. Owoce zależą od nas – mówił M. Zieliński. – Czasem żalimy się na naszych nauczycieli, „wieszamy” się na rekolekcjonistach, itd. Tymczasem Judasz miał za nauczyciela samego Jezusa. I odpadł...