Nic nie zapowiadało kataklizmu. A przyszedł. Stał się pokutą i miłosierdziem.
Sierpniowy piątek. Upał, jak to w wakacje. Poruszająca się na wózku s. Otylia modliła się i pisała listy do przyjaciół. Młodziutka s. Faustiana popołudnie spędziła w ogrodzie, wśród drzew, świętych figurek i stacji drogi krzyżowej zawieszonych na smukłych sosnach. A s. Mirona wyjechała do Gniezna. Do dziś zastanawia się: „Dlaczego mnie wtedy z nimi nie było...”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska