Istnieje stały związek pomiędzy wydarzeniami rangi europejskiej czy światowej a pobożnością pojedynczych ludzi czy niewielkich nawet wspólnot parafialnych.
Hiszpania jest kolejnym dużym krajem zachodniej Europy, który nabawił się sporych kłopotów. We Francji od dwóch lat trwa stan wyjątkowy, a mimo to ciągle dochodzi tam do krwawych zamachów. Parę dni temu muzułmański nożownik zamordował w Marsylii dwie osoby. Jakkolwiek brutalnie by to zabrzmiało, informacja ta nie przebiła się na czołówki mediów ze względu na burzliwy przebieg referendum w Katalonii oraz tragiczny w skutkach zamach w Las Vegas. Kto by tam rozwodził się nad dwoma zabitymi w obliczu ponad pięćdziesięciu ofiar w USA. Z kolei Wielka Brytania intensywnie przygotowuje się do wyjścia z Unii Europejskiej, co też wywołuje niepokój, zarówno urzędników, jak i zwykłych obywateli. Te wszystkie problemy nie powinny nas cieszyć mimo pokusy, która tu i ówdzie mogła się pojawić. Powiedzą niektórzy, że w takiej sytuacji Bruksela, zamiast na Polsce, będzie się musiała skupić na Hiszpanii. Czy kraj ten przestrzega wszystkich demokratycznych procedur? Takie myślenie jest drogą donikąd. Trzeba pamiętać, że choć Europa jest nadal bardzo stabilną strukturą, to jednak jednoczesne wystąpienie kilku niekorzystnych zjawisk mogłoby zachwiać jej podstawami. Rosja z pewnością nie przepuściłaby okazji, by skorzystać z ewentualnego zamętu. Wystarczy przypomnieć, że Rosja zaatakowała Gruzję w sierpniu 2008 roku, dokładnie wtedy, gdy w Pekinie rozpoczynały się letnie igrzyska olimpijskie i cały świat był skupiony na sporcie. Zatem hiszpańskie problemy z Katalonią, czy też – w zależności od punktu widzenia – katalońskie problemy z Hiszpanią powinny nas martwić.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.