Dzisiaj nie było referendum niepodległościowego w Katalonii; to była strategia regionalnych władz wymierzona w prawo i demokrację - oświadczył w niedzielę wieczorem premier Hiszpanii Mariano Rajoy w transmitowanym w telewizji przemówieniu.
Podkreślił, że doszło do "porażki procesu, który służył wyłącznie sianiu podziałów, popychaniu obywateli do konfrontacji, a ulicy do rewolty".
Przyznał, że w niedzielę zwyciężyło państwo prawa, udaremniając przeprowadzenie referendum, które zostało zakazane przez sąd. Plebiscyt oznaczał "rzeczywisty atak na państwo prawa (...), na co państwo zareagowało ze stanowczością i spokojem" - powiedział Rajoy.
Dodał, że Katalończycy dali się oszukać, biorąc udział w nielegalnym głosowaniu. Wskazał, że większość Katalończyków nie chciała w nim uczestniczyć.
Szef hiszpańskiego rządu zwrócił uwagę, że przywódcy Katalonii wiedzieli, iż referendum w sprawie niepodległości tego autonomicznego regionu Hiszpanii jest nielegalne, ale mimo to je przeprowadzili. Wezwał rząd Katalonii, aby "przestał podążać ścieżką, która prowadzi donikąd".
Premier Rajoy oświadczył, że nie odwróci się od żadnej szansy dialogu, ale zawsze w ramach obowiązującego prawa. "Nie zamknę żadnych drzwi, nigdy tego nie zrobiłem (...), ale zawsze nastąpi to w ramach prawa i demokracji" - podkreślił. Zapowiedział, że zwoła posiedzenie wszystkich partii politycznych, by wspólnie zastanowić się nad przyszłością.
Rajoy podziękował policji za wypełnianie swoich obowiązków w niedzielę. I dodał, że spokój musi zostać przywrócony tak szybko, jak to możliwe.
Według katalońskiej służby zdrowia po starciach w sumie 761 osób otrzymało pomoc medyczną w szpitalach, a co najmniej 92 zostały ranne, w tym dwie są w poważnym stanie w szpitalu. Hiszpańskie MSW informuje o co najmniej 33 rannych funkcjonariuszach sił bezpieczeństwa; kilku z nich odniosło obrażenia wskutek obrzucenia kamieniami - podaje agencja AFP.
"Odpowiedzialni za te wydarzenia (...) są wyłącznie i jedynie ci, którzy nawoływali do zerwania z praworządnością i współistnieniem. Nie szukajcie innych winnych, bo ich nie ma" - podkreślił Rajoy.
Policja w Barcelonie i innych miastach Katalonii użyła pałek i gumowych kul do rozpędzenia tłumów przed lokalami wyborczymi. Ludzie usiłowali nie dopuścić do konfiskowania przez policję urn i kart do głosowania. Wicepremier Hiszpanii Soraya Saenz de Santamaria oceniła, że działania hiszpańskiej policji w celu niedopuszczenia do głosowania w referendum w Katalonii były "profesjonalne i proporcjonalne".
Przed głosowaniem, które zgodnie z orzeczeniem hiszpańskiego Trybunału Konstytucyjnego było nielegalne, premier Rajoy był zdeterminowany i mówił, że chce doprowadzić do całkowitego paraliżu plebiscytu poprzez blokowanie lokali wyborczych czy właśnie konfiskowanie urn i kart do głosowania przez policję.
Rajoy podkreślił, że sam spełnił swój obowiązek i działał w obronie prawa. (PAP)
cyk/ mc/