"Widzę w was, jak w każdym cudzoziemcu, który puka do naszych drzwi, Jezusa Chrystusa, który utożsamia się z obcym każdej epoki i każdego stanu, przyjętym lub odrzuconym" - powiedział Franciszek podczas odwiedzin w regionalnym centrum przyjęcia migrantów w Bolonii. Spotkał się tam z ok. 1 tys. uchodźców i pracującym wśród nich personelem.
Publikujemy tekst papieskiego przemówienia:
Drodzy bracia i siostry,
Serdecznie was wszystkich pozdrawiam i chcę was zapewnić o mojej bliskości. Chciałem, aby właśnie tutaj miało miejsce moje pierwsze spotkanie z Bolonią. Jest to "port" docelowy tych, którzy przybywają z najdalszych miejsc i za cenę poświęceń, o których czasem nie potraficie nawet opowiedzieć.
Wielu was nie zna i ogarnia ich lęk. Sprawia to, że czują się uprawnieni, aby osądzać i móc to czynić z surowością i oschłością, sądząc także, iż dobrze widzą. Ale tak nie jest. Widzimy dobrze tylko z bliskością, którą daje miłosierdzie. Bez tego drugi pozostaje obcym, a wręcz wrogiem i nie może stać się moim bliźnim. Z daleka możemy powiedzieć i pomyśleć cokolwiek, jak to się łatwo dzieje podczas pisania strasznych słów i zniewag za pośrednictwem internetu. Jeśli spojrzymy na bliźniego bez miłosierdzia, to nie zdajemy sobie sprawy z jego cierpienia, z jego problemów. Dzisiaj widzę tylko wiele pragnienia przyjaźni i pomocy. Chciałbym podziękować instytucjom i wszystkim ochotnikom za wrażliwość i zaangażowanie w otoczeniu was troską, którzy jesteście tutaj goszczeni. Widzę w was, jak w każdym cudzoziemcu, który puka do naszych drzwi, Jezusa Chrystusa, który utożsamia się z obcym każdej epoki i każdego stanu, przyjętym lub odrzuconym (por. Mt 25,35.43).
Zjawisko to wymaga wizji i wielkiej determinacji w zarządzaniu, inteligencji i struktur, przejrzystych mechanizmów, nie pozwalających na wypaczenia lub wyzysk, tym bardziej nie do przyjęcia, ponieważ dokonywanych wobec ubogich. Sądzę, że naprawdę konieczne jest, aby większa liczba krajów przyjęła programy prywatnego i wspólnotowego wsparcia dla przyjęcia i otworzyły korytarze humanitarne dla uchodźców w sytuacjach najtrudniejszych, aby uniknąć nieznośnego oczekiwania i straty czasu, które mogą rozczarowywać. Integracja zaczyna się od poznania. Kontakt z innym prowadzi do odkrycia „sekretu”, który każdy niesie ze sobą, a także daru, który stanowi, do otworzenia się na niego, aby przyjąć jego aspekty wartościowe, ucząc się w ten sposób go kochać i przezwyciężać obawy, pomagać jemu we włączeniu się w nową wspólnotę, która go przyjmuje. Niektórzy z was są niepełnoletni: ci chłopcy i dziewczęta mają szczególną potrzebę czułości i mają prawo do ochrony, przewidującej programy dozoru tymczasowego lub opieki zastępczej.
Przybywam pośród was, ponieważ chcę nieść w moich oczach wasze spojrzenie, w moim sercu wasze serca. Chcę zabrać ze sobą wasze twarze, które proszą, aby je zapamiętać, aby je wspomóc, powiedziałbym „zaadoptować”, bo w zasadzie szukacie kogoś, kto by na was postawił, obdarzył was zaufaniem, dopomógł wam w znalezieniu tej przyszłości, której nadzieja sprawiła, że dotarliście aż tutaj.
Jesteście „bojownikami nadziei”. Niektórzy nie dotarli, bo zostali pochłonięci przez pustynię lub morze. Ludzie ich nie pamiętają, ale Bóg zna ich imiona i przyjmuje ich u swego boku.
Niech nadzieja nie stanie się rozczarowaniem, lub co gorsza, rozpaczą, dzięki wielu, którzy wam pomagają jej nie utracić. W moim sercu chcę nieść wasze lęki, trudności, ryzyko, niepewność ...; ludzi, których kochacie, którzy są wam bliscy i dla których wyruszyliście w poszukiwaniu przyszłości. Niesienie was w oczach i w sercu pomoże nam bardziej pracować na rzecz miasta gościnnego i zdolnego do stworzenia szans dla wszystkich. Dlatego zachęcam was, byście byli otwarci na kulturę tego miasta, gotowi do chodzenia po drodze wskazanej przez prawo tego kraju.
Kościół jest matką, która nie czyni różnic i która kocha każdego człowieka jako dziecko Boga, jako Jego obraz. Bolonia jest miastem zawsze znanym z gościnności. Ponawiała się ona przez wiele doświadczeń solidarności, gościnności w parafiach i instytucjach religijnych, ale także w wielu rodzinach i zespołach społecznych. Ktoś znalazł nowego brata, któremu trzeba pomóc, czy dziecko, które musi być wsparte w rozwoju. A ktoś inny znalazł nowych rodziców, którzy wraz z nim chcą lepszej przyszłości. Jakże chciałbym, aby te doświadczenia, możliwe dla wszystkich, były coraz liczniejsze! Niech miasto nie boi się dać pięciu chlebów i dwóch ryb: Opatrzność zadziała i wszyscy będą nasyceni.
Bolonia była pierwszym miastem w Europie, które przed 760 laty wyzwoliło ludzi z niewoli. Było ich dokładnie 5855. Tak wielu. A jednak Bolonia się nie bała. Zostali wykupieni przez gminę, to znaczy przez miasto. Być może uczynili to również z powodów ekonomicznych, ponieważ wolność pomaga wszystkim i jest z korzyścią dla wszystkich. Nie obawiali się przyjąć tych, którzy nie byli wtedy uważani za „osoby” i uznać ich za ludzi. Zapisali w księdze imiona każdego z nich! Jakże chciałbym, aby i wasze imiona zostały zapisane i zapamiętane, aby wspólnie znaleźć, jak to stało się wtedy, wspólną przyszłość.
Dziękuję wam i z serca wam błogosławię.