Zaniepokojenie wzrostem radykalnego populizmu prawicowego w Europie wyraził przewodniczący Niemieckiej Konferencji Biskupów kard. Reinhard Marx. Dodał, że nacjonalizmu oraz dążenia do odgraniczania i wykluczania nie da się pogodzić z orędziem chrześcijańskim, gdyż Ewangelia mówi wyraźnie, iż przed Bogiem każdy człowiek ma tę samą wartość bez względu na swe pochodzenie czy kolor skóry.
Arcybiskup Monachium i Fryzyngi mówił o tym na zakończenie jesiennego zebrania episkopatu Niemiec w Fuldzie 28 września.
Jednocześnie jako „cudowny wkład” w przyjaźń niemiecko-polską wymienił list grupy polskich biskupów z 8 września, ostrzegający przed obciążaniem stosunków między obu krajami nacjonalistyczną polemiką i wygórowanymi żądaniami. Ze swej strony również biskupi niemieccy wyrazili zaniepokojenie obciążaniem stosunków sąsiedzkich.
Komentując niedawne wyniki wyborów do Bundestagu przewodniczący episkopatu zaapelował o „rozbrojenie werbalne”. Przypomniał, że w staraniach o dobrą drogę „nie powinno się stosować czarno-białych przejawów nienawiści i wykluczania”. Za rzecz oczywistą uznał to, że pracując dla dobra wspólnego politycy mogą się „spierać” w dobrym celu.
Nie wymieniając z nazwy partii Alternatywa dla Niemiec (AfD) kardynał podkreślił, że strona katolicka „generalnie nie unika dialogu” i jeśli jakaś partia chce rozmawiać z przedstawicielami Kościoła, trzeba to sprawdzić. Jednak chęć rozmowy „nie może być tylko symboliczna” – podkreślił purpurat.
Odnosząc się do problemu uchodźców zwrócił uwagę, że nadal występuje duże zaangażowanie wolontariuszy w pomoc tym ludziom i dotyczy to także wspólnot kościelnych i organizacji katolickich. Oblicza się, że w tej sferze działa ok. stu tysięcy katolików. Obecnie na pierwszy plan działań wybijają się duszpasterstwo i integracja.
Kard. Marx powiedział ponadto, że „jeśli prezydent USA grozi całkowitym zniszczeniem Korei Północnej, to jest to denerwujące i niebezpieczne”, a „taka eskalacja retoryki może spowodować, że i tak już groźna sytuacja wymknie się spod kontroli”. Dodał, że „wojna na Półwyspie Koreańskim pociągnęłaby za sobą straszliwe ofiary, toteż trzeba jej za wszelką cenę zapobiec”.
Jednocześnie za „właściwe” uznał sankcje nałożone na Koreę Północną przez USA. Wyjaśnił, że zbrojenia jądrowe Korei mogą stać się początkiem wyścigu zbrojeń atomowych, w czym uczestniczyłyby kraje, które dotąd tej broni nie mają, np. Korea Południowa, Japonia czy inne. Kardynał skrytykował też kraje mające broń jądrową, że nie wypełniają warunków układu o jej nierozprzestrzenianiu z 1968 r. Zwrócił uwagę, że państwa te do dziś uważają swój status nuklearny za oczywiste prawo pierwszeństwa i w minionych latach przeprowadziły gigantyczne programy modernizacji. W tym kontekście przewodniczący episkopatu niemieckiego zaapelował w imieniu swych kolegów biskupów o świat bez bomby atomowej.