Trzeba rozeznawać, kiedy można iść na kompromisy, a kiedy trzeba powiedzieć stanowcze „nie”.
Głośna jest ostatnio sprawa szpitali zakonu Braci Miłosierdzia w Belgii. Rada zarządu tychże szpitali zdecydowała, że będzie przeprowadzać – zgodnie z prawem belgijskim – eutanazję osób psychicznie chorych. Zlekceważyła nawet głos papieża Franciszka w tej sprawie. Problem w tym, że na 14 członków Rady tylko 3 to zakonnicy. Wśród niezależnych od zakonu członków jest Herman Van Rompuy, były premier Belgii i były przewodniczący Rady Europejskiej. Interwencję Franciszka skomentował on słowami: „Czasy, kiedy Roma locuta, causa finita (Rzym się wypowiedział, sprawa zakończona) mamy już dawno za sobą”. Nie wiem, czy Van Rompuy jest masonem, ale wiem, że dla belgijskich masonów jest bardzo ważne, by na każdym kroku pokazywać, iż są teraz mocniejsi od Kościoła katolickiego. Przypadek szpitali Braci Miłosierdzia w Belgii pokazuje dużo szerszy problem różnych dzieł prowadzonych formalnie przez podmioty katolickie (diecezje, zakony, różne stowarzyszenia i fundacje). Podmioty te działają często nie tylko w nieprzyjaznej katolicyzmowi atmosferze, ale umocowane są w przestrzeni prawnej wrogiej katolickiemu nauczaniu. W konsekwencji pojawia się napięcie pomiędzy ideałami, wedle których powinny działać katolickie instytucje, a prawnymi regulacjami narzucanymi przez państwa. Widzimy coraz większy nacisk ideologii liberalno-lewicowej, by poprzez sztuczki prawne zmuszać katolików dla bezpośredniego lub pośredniego udziału w procederach aborcji, eutanazji, adopcji dzieci przez pary homoseksualne itp. W tych sytuacjach trzeba rozeznawać, kiedy można iść na kompromisy w imię utrzymania działalności, a kiedy trzeba powiedzieć stanowcze „nie”, nawet za cenę zamknięcia dzieł, które funkcjonowały dla dobra Kościoła i dla dobra wspólnego przez wiele dziesięcioleci, jeśli nie wieków. Niestety, nie brakuje przykładów braku rozeznawania lub złego rozeznawania i ulegania pokusie podporządkowania się światu, by coś tam uratować. Kościół chce rozmawiać z tymi, którzy nie wierzą albo wierzą inaczej, ale nie może dać sobie narzucić obcych ideologii. Pokazują nam to męczennicy różnych krajów, kultur i pokoleń. Niestety, niektóre Kościoły lokalne zdają się głosić – ze strachu albo z ogłupienia – bardziej polityczną poprawność niż Ewangelię Jezusa Chrystusa. Nie przestają perorować o potrzebie otwartości, ale nie widzą niebezpieczeństwa bycia otwartym na podszepty złego ducha.•
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ks. Dariusz Kowalczyk