Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich? Łk 9,54
Gdy dopełniały się dni wzięcia Jezusa z tego świata, postanowił udać się do Jeruzalem, i wysłał przed sobą posłańców. Ci wybrali się w drogę i weszli do pewnego miasteczka samarytańskiego, by przygotować Mu pobyt. Nie przyjęto Go jednak, ponieważ zmierzał do Jeruzalem.
Widząc to, uczniowie Jakub i Jan rzekli: «Panie, czy chcesz, byśmy powiedzieli: Niech ogień spadnie z nieba i pochłonie ich?» Lecz On, odwróciwszy się, zgromił ich.
I udali się do innego miasteczka.
Rozdział 9. Ewangelii Łukasza zaczyna się od rozesłania dwunastu apostołów na samodzielną działalność. Jezus, wysyłając ich na tę misję, udziela im władzy leczenia chorób i władzy nad duchami nieczystymi. Później mamy zawartą informację o radosnym powrocie apostołów. Jak łatwo się domyślić, radość wynikała z powodzenia owej misji. Władza udzielona im przez Jezusa musiała więc okazać się skuteczna – uzdrawiali chorych i wyrzucali złe duchy. W tym kontekście nie musi zadziwiać propozycja, jaką w dzisiejszej Ewangelii apostołowie złożyli Jezusowi: „Panie, chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba...”. Jaką wiarę trzeba mieć, żeby wypowiedzieć podobne słowa? Myślę, że jedyną drogą do takiej wiary jest praktyka. Widocznie apostołowie w trakcie swojej wcześniejszej misji tak bardzo doświadczyli działania mocy udzielonej im przez Jezusa, że wierzyli, że jeśli Jezus czegoś chce, to na ich słowo to się stanie. Wiara buduje się przez wprowadzanie słowa Bożego w czyn.
Ireneusz Krosny