Z dwóch najważniejszych propozycji Andrzeja Dudy jedna jest świetna, a druga - mało realna.
Prawdziwą bombą jest propozycja wprowadzenia instytucji skargi nadzwyczajnej oraz utworzenia w Sądzie Najwyższym izby, która by takie skargi rozpatrywała.
Na pierwszy rzut oka możliwość zaskarżenia każdego prawomocnego wyroku (z wyrokami Sądu Najwyższego włącznie) wydaje się dość egzotyczna. Można by się zastanawiać, po co w takim razie całe dwuinstancyjne sądownictwo plus możliwość złożenia kasacji do Sądu Najwyższego, skoro każdy niezadowolony z wyroku w swej sprawie będzie się mógł odwołać do jakiegoś supersądu. Prezydent przewidział jednak filtr, który ma chronić przed pieniactwem. Polega on na tym, że skargę nadzwyczajną można byłoby składać wyłącznie za pośrednictwem Prokuratora Generalnego, rzeczników praw (obywatelskich, praw dziecka oraz praw pacjenta) oraz grup 20 senatorów lub 30 posłów. Akurat złożenie takich uprawnień w ręce grup parlamentarzystów wydaje mi się niespecjalnie trafne. Ale jest to kwestia do dyskusji.
Proponowana instytucja skargi nadzwyczajnej ma jednak wielką zaletę: to prawo szyte na polską miarę. Odpowiada rzeczywistości, w której furorę zrobił program telewizyjny pt. "Państwo w państwie". Pokazywał on, jak twarde stosowanie prawa może prowadzić do bulwersujących ludzkich krzywd. Dlaczego tak się dzieje? Czasem jest to rezultat działania jakichś sitw. Czasem jednak jest to efekt nierzadkiej u prawników mentalności. Trzyma się ona sztywno litery przepisów szczegółowych, zapominając o podstawowej regule interpretacyjnej: założeniu, że prawo jest mądre. Jeśli po zbadaniu tego, co literalnie mówi ustawa, otrzymujemy wynik rażąco krzywdzący, to bardzo możliwe, że trzeba w tym przypadku zastosować którąś z tzw. klauzul generalnych. To przepisy - klapy bezpieczeństwa. Są bardzo ogólne: odwołują się do słuszności, poczucia sprawiedliwości, norm społecznych itp. Najbardziej typowy przykład: art. 5 kodeksu cywilnego, który mówi, że "nie można czynić ze swego prawa użytku, który by był sprzeczny ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa lub z zasadami współżycia społecznego. Takie działanie lub zaniechanie uprawnionego nie jest uważane za wykonywanie prawa i nie korzysta z ochrony". Niestety, często można odnieść wrażenie, że wśród prawników bardziej uchodzi puścić bąka niż powołać się na klauzulę generalną. To nawet zrozumiałe: kiepski prawnik nie będzie analizował tysiąca przepisów, żeby znaleźć rozwiązanie, które pomoże jego klientowi. Od razu powie, że żądanie strony przeciwnej jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego (czyli jest po ludzku niesłuszne). I koniec. To prawda, że jest to pokaz prawniczej niekompetencji czy lenistwa. Ale też unikanie za wszelką cenę korzystania z klauzul generalnych też nie jest zgodne z prawem, bo przecież są one jego częścią tak samo, jak przepisy szczegółowe. Gorzej nawet: faryzejskie stosowanie prawa powoduje jego rozjeżdżanie się z elementarnym poczuciem sprawiedliwości. To z kolei niszczy zaufanie obywateli do państwa.
Nowa izba Sądu Najwyższego, rozpatrująca skargi nadzwyczajne, dałaby szansę na wyrugowanie wyroków, które są rażąco niesprawiedliwe w odbiorze społecznym. Zwłaszcza, że byłaby skomponowana z udziałem sędziów niezawodowych, którzy z braku specjalistycznego wykształcenia mieliby naturalną skłonność do kierowania się przede wszystkim poczuciem sprawiedliwości i korzystania z klauzul generalnych.
Prawniczo poprawny, ale politycznie wątpliwy jest pomysł prezydenta, by zmienić Konstytucję. Chodzi o to, by nie było wątpliwości, że może on - w wypadku pata decyzyjnego w parlamencie - wskazać członków KRS. Sama idea zmiany Konstytucji może świadczyć o rozmachu w myśleniu Głowy Państwa. Proponowana nowelizacji sprawia jednak wrażenie przygotowanej naprędce, bez wielkich politycznych szans na powodzenie. Zastanawiam się zwłaszcza, co powie PiS - czy odrzuci pomysł zwiększenia uprawnień prezydenta, którego przecież sam wysunął? Jednak jeśli nawet PiS poprze to rozwiązanie, a przeciw zagłosują blokiem posłowie PO i Nowoczesnej - a na to się zanosi - to propozycja upadnie z braku wymaganej większości 2/3 głosów.
Jarosław Dudała Dziennikarz, prawnik, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego”. Były korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej w Katowicach. Współpracował m.in. z Radiem Watykańskim i Telewizją Polską. Od roku 2006 pracuje w „Gościu”.