Wynik wyborów w Niemczech może być zaskoczeniem.
Oczywiście wygra Angela Merkel, która zostanie kanclerzem po raz czwarty, ale nie to jest najistotniejsze. Do Bundestagu wejdzie, prawdopodobnie na trzecim miejscu, prawicowa Alternatywa dla Niemiec, partia która powstała w 2013 r., ale zdążyła już wejść do parlamentów landowych.
Dlaczego wynik Alternatywy, choć nie będzie miał wpływu na koalicję rządzącą (utworzy ją chadecja z socjaldemokratami, lub liberałami) jest tak istotny? Pokazuje bowiem, jak głębokie przewartościowania dokonują się w niemieckim społeczeństwie pod wpływem miliona uchodźców, których kanclerz Merkel wpuściła do kraju w 2015 r. Media oraz większość polityków, ale także dwa największe Kościoły – katolicki oraz ewangelicki dotąd przekonywali, że nic się nie stało. „Damy radę”, jak zapewniała Merkel. Wielu Niemców jednak myślało swoje. Dyktat poprawności politycznej zabraniał im jednak zwerbalizowania w przestrzeni publicznej swoich lęków i obaw. To puste miejsce zajęła Alternatywa, powstała jako partia sprzeciwu podczas kryzysu strefy euro, wywołanego zapaścią greckiej gospodarki. Nie zdobyła wówczas większego poparcia społecznego. Przełom nastąpił, kiedy jesienią 2015 r. Niemcy zobaczyli w swoich parkach i na ulicach milion cudzoziemców.
Prawdą jest, że niemieckiemu rządowi dość sprawnie udało się kryzys opanować. Dzisiaj blisko 20 proc. przybyszów już pracuje, a wielu nielegalnych migrantów deportowano. Spora część społeczeństwa odrzuca jednak ideały społeczeństwa wielokulturowego, tworzonego w beztroskim przekonaniu, że zderzenie kultur, religii oraz odmiennych systemów wartości, przyniesie jedynie pozytywne skutki. Alternatywa jako pierwsza zaczęła o tych lękach i wątpliwościach otwarcie mówić. Domagała się radykalnej zmiany polityki migracyjnej oraz dymisji Merkel. Jej program zawiera także szereg postulatów społecznych, dotyczący m.in. umocnienia pozycji rodziny oraz tradycyjnych wartości w życiu społecznym.
Problem w tym, że liderka tego ruchu, wygadana i dobrze sobie radząca z mediami Alice Weidel, żyje w związku homoseksualnym, a protestując przeciwko otwarciu granic dla uchodźców, zatrudnia na czarno jednego z nich. Szemranych postaci w tej partii jest więcej. Część liderów Alternatywy odrzuca odpowiedzialność Niemiec za Holocaust oraz pochwala żołnierzy Wehrmachtu za postawę w czasie II wojny światowej. Alternatywa jest otwarcie prorosyjska i nie kryje swego wsparcia dla Putina.
Jeśli taka partia otrzyma dzisiaj dwucyfrowy wynik to znaczy, że zasadniczo zmienia się kształt niemieckiej sceny politycznej. Chadecja musi skręcić na prawo, aby odzyskać wyborców, którzy poszli za Alternatywą. W niemieckim dyskursie przestanie funkcjonować szereg tematów tabu, np. w sprawie integracji migrantów, ale także odpowiedzialności Niemców za zbrodnie popełnione przez III Rzeszą. Będzie to wyzwaniem dla mediów i obu Kościołów, zmuszonych do konfrontacji z nowymi postawami społecznymi. Dla polskiej polityki ta sytuacja stanowić będzie poważne wyzwanie, ale i możliwości nowego otwarcia zarówno w relacjach bilateralnych, a przede wszystkim w polityce europejskiej.
Andrzej Grajewski W redakcji „Gościa Niedzielnego” pracuje od czerwca 1981 r. Dziennikarz działu „Świat”. Doktor nauk politycznych, historyk. Autor wielu publikacji prasowych i książek – m.in. „Wygnanie” oraz „Agca nie był sam: wokół udziału komunistycznych służb specjalnych w zamachu na Jana Pawła II”.