Wzrost Kościoła odbywa się dzięki ludziom, którzy nie kombinują, nie dzielą włosa na czworo ani nie próbują szukać jakiejś trzeciej drogi, polegającej na tym, by Panu Bogu dać świeczkę, a diabłu ogarek.
Spotkałem ich na odpuście w Pszowie, małym sanktuarium maryjnym na Śląsku. Dwóch mężczyzn i kobieta. Stali przy stoisku z napisem: Wspólnota Trudnych Małżeństw „Sychar”. Po kilku zdaniach rozmowy byłem przekonany, że mam do czynienia z jakimiś kosmitami. Takich ludzi już nie ma – myślałem! Taki gatunek nie występuje w przyrodzie. A jednak stali przede mną i z wielkim zapałem opowiadali, że co prawda ich małżeństwa się rozpadły, ktoś jest nawet po rozwodzie, ale oni na żonę czy męża będą wiernie czekać. Nawet wiele lat. Oczywiście w pojedynkę, bez szukania sobie innego towarzysza życia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.