To, że Matka Teresa nie czuła w swoim sercu wiary ani miłości, nie oznacza wcale, że ich tam nie było. Przeciwnie: musiała mieć w sobie wielką wiarę i miłość, by przy doświadczeniu takiej oschłości wytrwać w swoich postanowieniach.
Chodź, chodź, zabierz Mnie do mrocznych dziur, w których mieszkają ubodzy. Chodź, bądź Moim światłem – takie wezwanie Jezusa usłyszała Matka Teresa z Kalkuty. Ale choć faktycznie stała się światłem, sama żyła w ciemności. „W moim sercu nie ma wiary, nie ma miłości, nie ma zaufania, jest tylko ból tęsknoty, ból bycia niechcianą” – pisała. Zadziwiające, jak noc ducha zmarłej przed 20 laty zakonnicy bardzo przypominała tę, o której pisał św. Jan od Krzyża.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski