Jak potężny kompleks trzeba mieć, żeby pisać takie rzeczy.
Tytuł w dużej niemieckiej gazecie: „Duda pogroził niemieckiemu rządowi”. W środku komentarz pod tytułem „Duda: dość pobłażliwości wobec władzy w Niemczech”. A w tekście: „Polski prezydent traci do Berlina cierpliwość”.
Nie no, oczywiście, że takie teksty się w Niemczech nie ukazały. To niedorzeczne. W Niemczech uznaliby po czymś takim, że polska władza jest skrajnie arogancka, a gazeta, która w takim tonie pisze, jest pieskiem na usługach wschodniego sąsiada. Te teksty ukazały się u nas, tylko w miejsce niemieckiego rządu trzeba wstawić PiS, a w miejsce Dudy trzeba dać niemiecką kanclerz. „Merkel pogroziła PiS-owi” – ekscytuje się na pierwszej stronie „Gazeta Wyborcza”. A potem rozpacza, że Merkel „traci do Warszawy cierpliwość”, bo mówi, że „dość pobłażliwości wobec rządu PiS”.
Jaki kompleks trzeba mieć wobec innych państw, żeby pisać takie rzeczy.
I co z tego, że Merkel nam „pogroziła”? Kim ona jest, że mamy żyć tylko w promieniach jej łaskawości? Wygląda to tak, jakby Niemcy nie miały żadnego interesu utrzymywać z nami dobrych stosunków, a PiS u nas do tej pory rządził tylko dlatego, że Merkel jeszcze nie straciła do niego cierpliwości. A my, naiwni, myśleliśmy, że sami tak sobie wybraliśmy w demokratycznych wyborach. A to nie tak, Polaczki. Niemiecka władza po prostu była dla nas pobłażliwa. Z jakichś powodów, pewnie charytatywnych, zgodziła się na tę władzę, bo Niemcy z natury miłują ludzkość – ale już dość tego. Teraz zachodnia imperatorowa nie chce tego ciągnąć. Skłoniwszy ucho ku skargom polskich prawdziwych patriotów, pragnie przywrócić spokojność obywatelom naszym.
Cała narracja upadłego polskiego establishmentu jest właśnie taka: służalcza, skamląca u stóp możnych protektorów z zagranicy. I żadnej pozytywnej oferty. Bezustanny antypisowski jazgot, wypraktykowany przed dekadą. I wtedy skuteczny. Tylko że dziś, dziwna rzecz, jakoś to nie działa. Sondaże dają obecnej władzy poparcie, o jakim poprzednicy mogli tylko pomarzyć.
Co to oznacza? Chyba to, że Polacy już naprawdę pozbywają się mentalności pariasa Europy, który za lepsze od polskiego uważa wszystko, co zachodnie i dostaje trzęsawki na samą myśl, że ktoś nas gdzieś tam na salonach krytykuje.
Tak więc jeśli „totalna” dalej będzie obrabiać Polskę na unijnych dywanach, wykorzystując miniony polski kompleks, doprowadzi w końcu do tego, że sama będzie miniona.
Ale to akurat dla nas żaden problem.
Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.