Prezydent Donald Trump zapowiedział w poniedziałek "szybkie, podejmowane wspólnie z Kongresem, ponadpartyjne działania na rzecz ofiar huraganu Harvey". Ostrzegł, że "powrót do normalności będzie długotrwały i kosztowny".
Podczas wspólnej konferencji prasowej z przebywającym w Waszyngtonie prezydentem Finlandii Saulim Niinisto przywódca USA zapowiedział szybką pomoc rządu federalnego dla terenów, które najbardziej ucierpiały w wyniku kataklizmu.
Prezydent, który jest ostatnio w nienajlepszych stosunkach nawet z deputowanymi wywodzącymi się z jego własnej partii, a podczas niedawnego wystąpienia w Arizonie zagroził, że doprowadzi do zawieszenia (tzw. shutdown) prac rządu, jeśli nie otrzyma funduszy na mur na granicy z Meksykiem, zadeklarował w poniedziałek, że "jeśli zajdzie taka potrzeba, zwróci się do Kongresu o przyznanie dodatkowych funduszy na pomoc dla terenów spustoszonych huraganem i powodziami, jakie spowodował Harvey".
Nie oznacza to jednak, że Trump zamierza zrezygnować z idei budowy muru na granicy z Meksykiem. Na zakończenie wspólnej konferencji prasowej z fińskim prezydentem, dał do zrozumienia, że prace rządu zostaną zawieszone jeśli Kongres nie zatwierdzi w budżecie na rok finansowy 2018 funduszy na budowę muru.
"Meksyk w taki bądź inny sposób np. w formie rekompensaty zapłaci za budowę tego muru" - oświadczył Trump.
Prezydent potwierdził też, że już we wtorek wraz z Pierwszą Damą Melanią Trump odwiedzi okolice Corpus Christi w Teksasie, gdzie w nocy z piątku na sobotę huragan Harvey rozpoczął swą niszczycielską działalność jako huragan czwartej kategorii w pięciostopniowej skali Saffira-Simpsona.
Trump wyjaśnił, że nie zamierza na razie odwiedzać Houston, największego miasta Teksasu i czwartego pod względem wielkości miasta Stanów Zjednoczonych, aby nie przeszkadzać w prowadzonej tam akcji ratunkowej.
Amerykański prezydent poinformował także, że w najbliższą sobotę zamierza odwiedzić stan Luizjana, który obecnie walczy z powodziami, jakie przyniosły tam ulewne deszcze.
Huragan Harvey w niedzielę został "zdeklasyfikowany" do statusu burzy tropikalnej, co - jak podkreślają komentatorzy - w niczym nie umniejsza jego destrukcyjnej siły. Ulewny deszcz, a właściwie nieustająca ściana wody, jaką przyniósł ze sobą, nie ma bowiem końca.
Meteorolodzy ostrzegają, że na niektóre tereny do piątku spadnie ponad 120 centymetrów deszczu.
Mimo potężnych rozmiarów klęski żywiołowej, bilans ofiar śmiertelnych w poniedziałek wynosił 8 zabitych. Późnym wieczorem wieczór władze Teksasu poinformowały o śmierci kobiety, która zginęła w domu-przyczepie po przywaleniu go potężnym drzewem.
Z kolei w regionach La Porte and Shoreacres w Teksasie władze wydały ostrzeżenie o możliwości skażenia chemicznego w związku z uszkodzeniem instalacji w rafineriach. Mieszkańcy zostali poproszeni o pozostanie w domach i wyłączenie klimatyzacji.
Osoby, które przeżyły tragedię, wciąż jeszcze nie myślą o usuwaniu szkód, a zamiast tego nieustannie zadają pytanie: "kiedy skończy się ulewa?" Na to pytanie synoptycy nie są jeszcze w stanie jednoznacznie odpowiedzieć.
Zdaniem ekspertów ten "biblijny kataklizm" nie będzie miał równie katastrofalnego wpływu na gospodarkę amerykańską. O wiele bardziej obawiają się oni możliwości zawieszenia prac rządu federalnego, czym straszy Trump.
Zdaniem Tobiasa Levkovicha, głównego stratega giełdowego giganta bankowego Citigroup, huragan Harvey będzie miał tylko nieznaczny wpływ na wartość amerykańskiego PKB. W wypowiedzi dla telewizji CNBC, Levkovich wskazał, że straty spowodowane przez poprzednie huragany, takie jak Katrina (2005r.) czy Sandy (2012 r.) zostały szybko "wchłonięte przez gospodarkę".
Inni eksperci wskazują, że wartość PKB samego Teksasu jest wyższa od wartości PKB wielu państw świata i plasuje się na 25. miejscu listy najbogatszych regionów na świecie. Ale także oni podkreślają, że "najgorsze" - czyli powodzie - jeszcze się nie skończyło. Ostrzegają, że właśnie za przyczyną powodzi straty wyrządzane przez huragan mogą być wyższe niż straty wyrządzone przez Katrinę w 2005 r.(ok. 80 mld USD).
Giełdy w Nowym Jorku spokojnie zareagowały na spustoszenie Teksasu przez wiatry, deszcze i powodzie. Najbardziej ucierpiały akcje towarzystw ubezpieczeniowych, które będą musiały tytułem odszkodowań wypłacić - jak przewiduje bank inwestycyjny J.P. Morgan Chase - od 10 do 20 miliardów dolarów.
Na giełdach surowcowych spadły ceny ropy naftowej, wzrosła natomiast cena benzyny - w Nowym Jorku o ponad 6 proc.
Ani spadek ceny ropy naftowej, ani wzrost cen benzyny nie były czymś niespodziewanym. Zapasy ropy naftowej w wyniku wzrostu wydobycia w ostatnich miesiącach są spore, natomiast z rejonu Zatoki Meksykańskiej, gdzie znajduje się szereg rafinerii, pochodzi ok. 30 proc. produkowanej w USA benzyny.
Rafinerie wstrzymały swoją produkcję jeszcze przed nadejściem huraganu i nie wiadomo, kiedy będą w stanie ją wznowić.