Czy stać nas na samodzielne zbudowanie trwałej struktury imperialnej w takim, a nie innym geopolitycznym położeniu?
Za rok będziemy obchodzić 100. rocznicę odzyskania niepodległości. Dobra okazja, by przypomnieć, że zabrali ją nam potężni sąsiedzi. Ktoś powie, że winna była „nieostrożność” polskich elit: że trzeba było wiernie stać przy Imperatorowej, to może by Rzeczypospolitej z mapy nie wymazała. Albo przy dobrym królu pruskim. Nasi przodkowie nie „pękali” jednak i uchwalili Konstytucję 3 maja, podobnie jak aukcję wojska. Ale było tego wojska wciąż za mało, żeby pobić Rosję, kiedy Imperatorowa wysłała swoje, by przywrócić „porządek”. Król Staś (podobnie jak najodważniejsi wcześniej jego doradcy, tacy choćby jak Hugo Kołłątaj) – „pękł”. 23 lipca 1792 roku przystąpił do targowicy. Jakby chciał powiedzieć, że rację mają ci, którzy się w porę boją. On się przestraszył za późno. Pruski sojusznik nie pomógł Polsce, tylko zadbał o swoje interesy – jej kosztem. Porozumiał się z Imperatorową i Polska z mapy została wymazana. To jedna lekcja historii: taka dla cyników albo dla „realistów”, którzy uważają, że skoro sąsiedzi są od nas silniejsi, to trzeba wisieć u ich klamki. Wtedy będziemy bezpieczni?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Nowak