Muzułmański duchowny Abdelaki As-Satty zradykalizował grupę zamachowców z Katalonii w dwa miesiące; to właśnie on miał być pomysłodawcą sierpniowych ataków - wynika z relacji świadków.
Hiszpański dziennik "El Mundo" podaje, że 45-letni As-Satty mieszkał w jednym z bloków w Ripoll, około 100 km na północ od stolicy Katalonii. W miejscowości tej mieszkało kilku sprawców czwartkowo-piątkowych zamachów.
Gazeta po sobotniej rewizji policji w mieszkaniu imama uzyskała szereg informacji o działalności muzułmańskiego duchownego, który wciąż jest jednym z poszukiwanych.
"Abdelaki As-Satty mieszkał w niewielkim, około 30-metrowym mieszkaniu, w którym miał do dyspozycji dwa pomieszczenia. Jedno z nich udostępniał innemu Marokańczykowi, Nourddenowi. Razem płacili miesięczny czynsz w wysokości 150 euro" - ujawniła madrycka gazeta.
Reporterzy "El Mundo" dowiedzieli się od osób znających otoczenie imama, że radykalizacja zamachowców pod wpływem nauk duchownego trwała zaledwie dwa miesiące.
Sąsiad As-Satty'ego powiedział, że imam podróżował dwa razy w miesiącu do Maroka. Opisał duchownego jako osobę skrytą i samotną.
Z policyjnych kartotek wynika, że Abdelaki As-Satty blisko dwa lata spędził w hiszpańskim więzieniu. Do stycznia 2012 r. odsiadywał wyrok za przemyt haszyszu. Narkotyki miał dostarczać do kontynentalnej Hiszpanii z Ceuty, położonej koło Maroka hiszpańskiej enklawy w Afryce Północnej. Haszysz miał trafiać do portowego miasta Algeciras, na południu Hiszpanii.
"El Mundo" podaje, że imam stał się radykałem pod wpływem zawartej w więzieniu znajomości z jednym ze sprawców zamachów terrorystycznych na pociągi w Madrycie 11 marca 2004 r. Zginęło wówczas 191 osób.
"Imam w więzieniu organizował modlitwy dla innych osadzonych i zaprzyjaźnił się tam z Raszidem Aglifem, pseudonim »Królik«. Odsiaduje on karę 18 lat więzienia za współuczestnictwo w atakach terrorystycznych w Madrycie" - pisze "El Mundo".
Według hiszpańskich mediów imam był prawdopodobnie szefem grupy zamachowców, która zorganizowała ataki w Barcelonie i Cambrils. Policja twierdzi, że muzułmański duchowny albo zginął w środę w wyniku wybuchu w domu w katalońskim Alcanar, gdzie terroryści przygotowywali plan zamachu, albo żyje i ukrywa się wraz z dwójką innych zamachowców.
W niedzielę hiszpańskie media ujawniły, że As-Satty kilkakrotnie w ciągu ostatnich lat podróżował też do Belgii. Dziennik "El Pais" podał, że w ubiegłym roku szukał pracy w aglomeracji brukselskiej.