– Nie wiemy, co się w nas kryje, do jakich rzeczy jesteśmy zdolni – powiedziała mi kiedyś Julia Hartwig. – Może dlatego, że większość nie podejmuje wysiłku przemyślenia swojego życia. A każdy ma w środku jakąś prawdę do wypowiedzenia. Poeta to wie i odkrywanie tego jest jego zajęciem.
Kiedy podarowałam Miłoszowi mój tom „Błyski”, podziękował mi, a potem napisał: „zadziwiające, ile tam jest teologii” – opowiadała mi Julia Hartwig podczas ważnego dla mnie spotkania w jej mieszkaniu przy ul. Marszałkowskiej w Warszawie, jesienią 2013. Odwiedziłam ją, bo miała napisać kilka słów o moich wierszach z tomiku „Koszula przed kolana”. Ale przede wszystkim chciałam się od niej dowiedzieć, jak żyć, bo jej świeżo wydany tom „Zapisane” przypominał współczesną Księgę Mądrości. – Miłosz uznał, że to nie filozofia, ale teologia. A mnie teologia bardzo zajmuje. Stale zaglądam do Pisma Świętego, które leży przy moim łóżku. Wracam do św. Tomasza à Kempis, św. Augustyna – ukochanego myśliciela szukających. On jest braterski, nie gani nas, ale pokazując własne wątpliwości, jakby nas rozgrzesza – powiedziała.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych