Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Mt 18,5
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik.
Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.
Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwóch z was na ziemi zgodnie o coś prosić będzie, to wszystko otrzymają od mojego Ojca, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich».
Trudna sprawa z tym upominaniem. W cztery oczy, przy paru świadkach, w końcu – donosząc o grzechu brata Kościołowi. Trudno, zwłaszcza gdy ten grzeszący przeciw mnie jest dużo większy ode mnie. No bo co to da? Tylko narażę się na zemstę. Czy nie rozsądniej byłoby spuścić głowę, zagryźć wargi i liczyć, że na tym jednym grzechu się skończy? No i oczywiście schodzić temu komuś z drogi, żeby przypadkiem go nie sprowokować… Jezus chyba nie żąda, by zawsze wprowadzać w życie tę procedurę upominania. Ale jeśli już decydujesz się walczyć o swoje z podobnie jak ty wierzącym w Chrystusa, nie zaczynaj od wytaczania armat. Ten, który zgrzeszył przeciwko tobie – i słabszy od ciebie, i silniejszy – jest twoim bratem. Upomnij go sekretnie, potem tak, żeby nie bał się ludziom spojrzeć w twarz. Niech ma szansę się bronić, naprawić zło. Dopiero potem sięgnij po radykalny środek – doniesienie Kościołowi. Całej wspólnocie? Przełożonym? W każdym razie jakoś tak… Taki sposób postępowania zawsze był trudny. W naszych czasach też. No ale nie wypada uczniowi lekceważyć nauki Mistrza…
Andrzej Macura