Przypadek tego człowieka pokazuje, że proboszcz, pod pewnymi warunkami, może wszystko.
W znalezionym kiedyś przedwojennym egzemplarzu „Posłańcu Serca Jezusowego” przeczytałem takie zdanie: „Święty ksiądz czyni z parafii dobrą parafię, dobry ksiądz czyni z parafii przeciętną parafię, przeciętny ksiądz czyni z parafii złą parafię”.
Złego księdza jakoś nie przewidzieli – ale tak czy inaczej coś w tym zdaniu jest. Co by nie gadać, rola księdza w parafii jest kolosalna. Aż nadto dowodzi tej tezy przypadek patrona czwartego dnia sierpnia, św. Jana Vianneya. Nadto – bo ten proboszcz dźwignął na nogi nie tylko swoją parafię, ale w jakimś stopniu całą Francję, tak straszliwie pokiereszowaną przez rewolucję i jej następstwa.
Zapadła dziura, jaką była wieś Ars, pozostałaby zapadłą dziurą do dziś, gdyby nie to, że kiedyś przyszedł do niej ksiądz – ten ksiądz. Przyszedł dosłownie – pieszo. Gdy z daleka zobaczył tę powierzoną sobie wieś, ucałował ziemię. Już ten gest wiele mówi o jego stosunku do Boga i do parafian, wśród których miał pracować. Czy mógł przypuszczać, że ten gest będzie – właśnie Vianneyem zainspirowany – powtarzał wielki papież Jan Paweł II podczas swoich licznych pielgrzymek na całym świecie?
Niezwykły jest Vianney w swojej zwykłości. Nikt nie może powiedzieć: „Gdzie mi tam do Vianneya”, bo trudno sobie wyobrazić kogoś mniej niż on utalentowanego, wygadanego, ba, nawet przystojnego. Ani on bystrzak, ani wymowny kaznodzieja – a to, co potrafił, potrafi w zasadzie każdy. Rzecz więc nie w darach, tylko w miłości. A z prawdziwą miłością zawsze przychodzą odpowiednie dary. Szybko je zauważyli, nieliczni z początku, parafianie, którzy zechcieli się wyspowiadać u tego księżyny. Ten człowiek czytał w ich duszach jak w otwartej księdze. Widział ich grzechy i wiedział, jak im pomóc. Odtąd już nie miał spokoju do samej śmierci. Tłumy ludzi zjeżdżały się zewsząd. Kolejki do jego konfesjonału wciąż się wydłużały, choć spowiadał po kilkanaście godzin na dobę.
Nie sposób ocenić, ile dobra stało się w ludziach dzięki posłudze tego prostego proboszcza, pewne jest jednak, że on sam mocą Chrystusa uleczył wiele ran okaleczonej Francji. A w pierwszym rzędzie uczynił swoją parafię dobrą parafią.
Święty Janie Vianneyu, módl się za nas i za naszych proboszczów. W naszym i naszych proboszczów interesie.
Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.