Uciemiężeni Polacy usłyszeli słowa pokrzepienia. Rozległy się od Bałtyku po gór szczyty, wszędzie, gdzie znękany naród jęczy na wakacjach.
Polska jest pod okupacją. Obcy opanowali nasz kraj, zlikwidowali demokratycznie wybrane władze i wprowadzili brutalną dyktaturę. Nie ma mowy o wolnych mediach, o wolności zgromadzeń, o swobodzie wypowiedzi. Nie może inaczej być, skoro sam artysta Bono zawołał na koncercie U2: „Mam przesłanie miłości i wolności dla naszych braci i sióstr w Polsce, którym zabiera się ich wolność! Jesteśmy z wami!”.
Uff, co za ulga, jaka pomoc, jakie moralne wsparcie. Może to przesłanie dojdzie do braci i sióstr w Polsce, jeśli jakiś śmiałek z wolnego świata przemyci je przez granicę. Może ktoś przeniesie internet przez zaorane pole, przetnie druty i pod osłoną nocy pokaże przesłanie Bono spragnionym wolności uciemiężonym Polakom.
Cóż, „piękny gest” Bono oczywiście wzmocni na Zachodzie przekonanie, że w Polsce dzieje się coś strasznego. Nad takim efektem pracują w pocie czoła współcześni „kurierzy z Warszawy”, pojękujący od ostatnich wyborów, że Polska stała się w Europie „krajem-kłopotem”. Gdyby ktoś jednak z uświadomionych przez nich ludzi z Zachodu przyjechał do Polski, szybko by zauważył, że chyba niepotrzebnie wybrał się do nas transporterem opancerzonym, ubrany w kamizelkę kuloodporną. I pewnie zdziwiłby się, że w Polsce znaczna większość głównych mediów jest w ręku „totalnej opozycji” i całe to towarzystwo zupełnie się nie patyczkuje w stosowaniu „środków wyrazu” w walce z władzą. Zdumiałby się też pewnie, widząc, jak „pozbawieni wolności” Polacy manifestują, gdzie i jak im pasuje, i nawet łupież im z głowy nie spada. Gdyby odwiedził Warszawę, daremnie szukałby zniszczeń choćby trochę podobnych do tych z Hamburga, znalazłby za to zwyczajne, spokojne miasto, pełne zasadniczo zadowolonych ludzi. Daremnie szukałby też możliwości widzenia z osadzonymi w więzieniu liderami opozycji. Aby ich spotkać, musiałby pojechać na wybrzeże i wybrać się na plażę. Tam Borys Budka czy inna Ewa Kopacz przeczytaliby mu konstytucję i obdarzyli gadżetem z logo PO i Europejskiej Partii Ludowej. A jakby mu było mało widoku gnębionych opozycjonistów, to musiałby wybrać się na Maderę.
Strasznie w tej Polsce. Dzięki ci, Bono. Bardzo się przysłużyłeś komu trzeba.
Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.