Papież często dzwoni do zwykłych ludzi. Przeważnie jest to odpowiedź na listy, jakie od nich otrzymuje. W tych rozmowach przewijają się wszystkie tematy pontyfikatu.
Słowa słyszane w słuchawce: „Dzień dobry, tu papież Franciszek” większość jego rozmówców wprawiają w osłupienie i niedowierzanie. Stąd przeważnie w odpowiedzi słyszy: „Nie, to niemożliwe, to jakiś żart”. Dlatego na dzień dobry swych zaskoczonych rozmówców musi przekonać, że to naprawdę on. Tak było za pierwszym razem, gdy zaledwie w drugim dniu po konklawe zadzwonił na portiernię domu jezuitów i przedstawiając się, poprosił o połączenie z generałem zakonu, do którego sam należy. Kilka dni później świat obiegła informacja, że zadzwonił do kiosku w Buenos Aires, który dotąd zaopatrywał go w prasę, by osobiście odwołać prenumeratę. Gdy Daniel Del Regno podniósł słuchawkę telefonu, usłyszał: „Cześć, Danielu, tu kardynał Jorge”, a gdy ten nie dowierzał, Franciszek cierpliwie go przekonywał: „Poważnie, tu Jorge Bergoglio, dzwonię z Rzymu”. Dwadzieścia telefonicznych rozmów Franciszka przybliża czytelnikom książka „Halo, tu Franciszek. Prywatne rozmowy papieża”, która właśnie ukazała się nakładem wydawnictwa Znak. Jej autorem jest włoski dziennikarz Rosario Carello.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Beata Zajączkowska