W obecnej sytuacji PiS bardziej potrzebuje prezydenta niż prezydent PiS-u. Ale to w rękach Jarosława Kaczyńskiego leży przyszłość obozu prawicy.
Chociaż podwójne prezydenckie weto wstrząsnęło polską sceną polityczną, a szczególnie jej prawą stroną, to wbrew opiniom niektórych publicystów nie można na tym etapie mówić o rozłamie w obozie władzy. Jest wstrząs, jest silne tarcie, ale nie ma rozłamu.
Dlaczego? Bo chociaż prezydent zablokował (przynajmniej na jakiś czas) dwie fundamentalne dla PiS ustawy, to nie zakwestionował ich ideowego sensu - potrzeby głębokiej reformy wymiaru sprawiedliwości. Jego sprzeciw wywołały natomiast poważne defekty przyjętych przez Sejm i senat ustaw. Ponadto Andrzej Duda zapowiedział stworzenie w najbliższym czasie alternatywnych projektów, które już nie mają być obarczone niebezpiecznym zatarciem dotychczasowego trójpodziału władzy.
Chociaż o rozłamie mowy jak na razie być nie może, taki scenariusz nie jest wykluczony. Piłka jest w grze i w tej sprawie obecnie rozgrywa ją Jarosław Kaczyński. To od kierownictwa PiS i postawy, jaką wobec prezydenckiego weta przyjmie partia rządząca, zależy, czy obóz zmiany przetrwa, ulegnie przebudowie czy też się rozpadnie. Prezydent jasno zadeklarował chęć przeprowadzenia reformy, ale nie zrobi tego bez wsparcia parlamentarzystów PiS.
Przed Jarosławem Kaczyńskim i jego ugrupowaniem stoją dwie drogi: decyzji na pewne ustępstwa i o dalszej współpracy z prezydentem lub uniesienie się dumą i próba odegrania się na głowie państwa. O ile pierwsza droga niesie ze sobą pewne straty wizerunkowe, bo de facto oznacza przyznanie się do błędów podczas tworzenia własnej reformy sądownictwa, o tyle druga opcja jest już dla Zjednoczonej Prawicy bardzo niebezpieczna, bo grozi faktycznym rozpadem jedności obozu zmiany. W razie pójścia na ostry konflikt z prezydentem zdecydowanie więcej straci na tym PiS. Andrzej Duda pokazał w poniedziałek swoją polityczną niezależność, czym, jak sądzę, zjednał sobie przychylność wielu wyborców i jeśli nie popełni kardynalnych błędów, będzie miał otwartą drogę do ubiegania się o reelekcję. Jego podwójne weto jest wyraźnym sygnałem dla wyborców mieszczących się w ramach umiarkowanej prawicy i centrum. Ostro krytykuje go w zasadzie wyłącznie twardy elektorat PiS, ale to dzięki głosom umiarkowanych wyborców zarówno Andrzej Duda, jak i PiS w tak spektakularny sposób wygrali wybory. W tej sytuacji ewentualny kurs na ostre starcie z prezydentem nie wróży Prawu i Sprawiedliwości niczego dobrego. Bo w obecnej sytuacji to PiS bardziej potrzebuje prezydenta niż prezydent PiS-u.
Wojciech Teister Dziennikarz, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego” oraz kierownik działu „Nauka”. W „Gościu” od 2012 r. Studiował historię i teologię. Interesuje się zagadnieniami z zakresu historii, polityki, nauki, teologii i turystyki. Publikował m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Aletei”, „Stacji7”, „NaTemat.pl”, portalu „Biegigorskie.pl”. W wolnych chwilach organizator biegów górskich.