To niezmiernie cenne, że nasz prezydent naprawdę się modli.
25.07.2017 09:25 GOSC.PL
Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej wyraziła w radiowej Jedynce satysfakcję z tego, że protesty ws. reformy sądownictwa odniosły skutek.
Nieprawda. To nie protesty zawetowały dwie ustawy, tylko prezydent. A prezydent najwyraźniej nie uległ protestom (mniejszościowym zresztą, bo sondaże pokazują, że większość Polaków popiera działania PiS), tylko uznał, że ustawy te były źle napisane. O Trybunał Konstytucyjny też przecież toczyła się walka z uruchomieniem „ulicy i zagranicy”. Wtedy także uruchomiono histerię na cały świat, a jakoś te protesty nie odniosły skutku.
Teraz też by tak było, gdyby nie… no właśnie. To trudne do uwierzenia, że polityk może naprawdę kierować się tym, co w sumieniu uznaje za słuszne, ale wygląda na to, że w tym wypadku rzeczywiście tak jest. Znamienna w tym kontekście była podana w poniedziałek informacja, że prezydent Andrzej Duda przed podjęciem decyzji modlił się na Jasnej Górze. Podobna sytuacja miała miejsce tuż po tym, jak Polacy wybrali go na prezydenta. Oczywiście wielu ludziom nie podobało się to wtedy i nie podoba się teraz, że głowa państwa konsultuje się nie tylko z ludźmi, ale też z Bogiem. Są tacy, którzy w swojej złośliwości twierdzą, że to „pod publiczkę”.
Dobre sobie. Pod publiczkę to się w Polsce można było modlić za Jagiellonów. Wtedy może to komuś nabijało punktów. Ale nie dzisiaj. Dzisiaj to się zbiera punkty za publiczne skandale, a nie za modlitwę. Dziś trzeba mieć odwagę, żeby być sobą – jeśli się jest świadomym tego słowa chrześcijaninem.
Jednak za tę modlitwę prezydenta są punkty, tyle że nie od świata one pochodzą – a to my, jako naród, je zbieramy. Prawdziwe punkty, które – głęboko w to wierzę – przełożą się na błogosławieństwo dla Polski. Bo choć to prawda, że ryba psuje się od głowy (w wersji Ryszarda Petru „głowa psuje się od góry”), to przecież w drugą stronę też to działa: ryba zdrowieje od głowy.
To niezmiernie cenne, że głowa naszego państwa naprawdę się modli. Dziś już na świecie prawie nie ma takich przywódców, bo nawet gdy mówią o Bogu (co rzadkie), to, jak się zdaje, prawie nigdy nie mówią z Bogiem. Może dlatego, że bogiem staje się „opinia publiczna”, a kto tego bożka czci, nie ma już czasu ani sił modlić się do kogoś innego. No i nie wychodzi to dobrze. Ludzkie kalkulacje mogą wziąć w łeb i historia pokazuje, że nader często biorą. Najwspanialsze zamierzenia mogą obrócić się przeciw ich autorom, ale te, w których jest błogosławieństwo Boże, udają się nawet wbrew ludzkim kalkulacjom.
Przypominam o naszej modlitwie za polityków „Spuszczamy powietrze z polityków”.
Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.