Czy w "L’Osservatore Romano" naprawdę tak widzą Polskę?

Tekst w watykańskim dzienniku zdaje się wskazywać na to, że autor korzystał tylko z jednego źródła informacji. I w źródle tym jest chyba mętna woda.

Tekst w "L’Osservatore Romano", informujący o reformie sądownictwa w Polsce, jest z pewnością po myśli tzw. totalnej opozycji w Polsce i jej zagranicznych popleczników. Jego treść wskazuje na to, że autor podziela narrację środowisk nieprzychylnych zmianom. Cytowanie Fransa Timmermansa, że reforma "de facto likwiduje autonomię sądownictwa" nieszczególnie oddaje istotę zmian w Polsce, pokazuje za to, jak łatwo za granicą przyjąć za prawdę politycznie poprawny przekaz medialny.

Do myślenia daje już samo stwierdzenie, że "kontrowersyjna reforma" została przyjęta przez Parlament "pomimo protestów publicznych i apeli Brukseli".

Czy należy przez to rozumieć, że jeśli Bruksela sobie czegoś życzy, to polski Parlament (wybrany właśnie w takim składzie i jak dotąd wyraźnie popierany przez większość Polaków) powinien skwapliwie się dostosować do życzeń tamtejszych jedynie światłych autorytetów? Przypomnijmy, że te "autorytety" strofują Polskę od dawna za wiele rzeczy, na przykład za "homofobię" (tak, tak, były już i rezolucje na ten temat) albo za zbyt słaby dostęp do zabijania dzieci. Nieuczciwe jest też powołanie się na "protesty publiczne". Sondaże zrobione przed kilkoma dniami - (Kantar Public i IBRiS) - wskazują, że obozowi rządzącemu wzrosło poparcie społeczne do rekordowego poziomu. W tej sytuacji wykorzystywanie argumentu manifestacji jest wprowadzaniem czytelników w błąd. Nawet jeśli kolejne sondaże pokażą spadek popularności PiS, to z pewnością nie będą one uprawniały do takich wyprzedzających ocen.

Zdumiewające jest także nazwanie PiS partią "nacjonalistyczną i eurosceptyczną". Można niejedno tej partii zarzucić, nie przypominam sobie jednak, żeby PiS kiedykolwiek dał poważny powód do twierdzenia, że chce wyprowadzić Polskę z UE. Pamiętam za to, że deklarował coś przeciwnego. Z faktu, że opozycja usilnie stara się tej partii przypiąć łatkę inicjatora "Polexitu", nie wynika, że należy te usiłowania traktować jak wykładnię rzeczywistości. Jeśli ktoś ma dowody, że jest inaczej, będę wdzięczny za wskazanie konkretów.

Podobnie jest z nacjonalizmem, który tu jest rozumiany zdecydowanie negatywnie. Przywiązanie do tradycji patriotycznych nie jest chyba jeszcze dowodem nacjonalizmu? A może mają być tego dowodem próby repolonizacji sektora bankowego? Także obrzucanie PiS przez jego wrogów epitetem "faszyści" nie jest jeszcze dowodem na nacjonalizm.

Dziennik powołuje się na "twarde komentarze opozycji", że mamy zamach stanu.

W porządku, Polacy mogą tak mówić. Mogą manifestować, mogą krzyczeć w parlamencie i poza nim, mogą stosować wszelkie dopuszczalne sposoby nacisku. I robią to. Normalnie jak to w dyktaturze w warunkach zamachu stanu.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.