22 lipca nie jest już od dawna zaznaczany w kalendarzach na czerwono, ale tak naprawdę państwo, którego ten dzień był świętem nieodwołalnie żegnamy dopiero teraz.
Przez ćwierćwiecze III Rzeczypospolitej żyliśmy bowiem w czymś, co znakomicie oddawała nazwa PRL-bis. Była ona adekwatna do systemu ustrojowo-politycznego, w którym nadal doskonale czuli się ludzie władzy komunistycznego reżimu hołubieni i dopieszczani - zwłaszcza ekonomicznie - przez tych, którzy zawarli z nimi gwarantujące im bezpieczeństwo i dostatnie życie umowy przy Okrągłym Stole (a może także pod nim, czyli w Magdalence, chociaż bez śladów na piśmie).
Pomijając krótki czas trwania rządu Jana Olszewskiego i niedokończoną próbę zbudowania IV Rzeczypospolitej w latach 2005-2007, tkwiliśmy w oparach postkomunizmu będąc zmuszonymi oglądać buńczuczne panoszenie się ludzi, którzy powinni znaleźć się na śmietniku historii w 1989 roku. Nic dziwnego, że nie dało się wówczas załatwić wielu ważnych spraw, które na szczęście ruszyły z miejsca dwa lata temu.
Jako jeden z koronnych symboli zakorzenienia III RP w PRL można wskazać zarejestrowanie przez Sąd Okręgowy w Warszawie w 2002 roku (!) Komunistycznej Partii Polski jawnie odwołującej się w swojej nazwie i w programie do zbrodniczej ideologii zakazanej przez artykuł 13. Konstytucji RP.
Teraz możemy wreszcie odetchnąć pełną piersią i „uprzątnąć dom ojczysty”.
Cieszę się, że od kilku tygodni trwają w Biurze Spraw Konstytucyjnych Prokuratury Krajowej działania mające skutkować wystąpieniem Prokuratora Generalnego RP Zbigniewa Ziobry z wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego o delegalizację KPP, czego od dawna domaga się Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie.
Sądzę, że tak mocno związana z komunistycznym zniewoleniem data 22 lipca mogłaby być znakomitą okazją do ogłoszenia przez prezesa Instytutu Pamięci Narodowej doktora Jarosława Szarka postulowanej również przez POKiN dekomunizacji Powązek Wojskowych, czyli usunięcia z nich - w sposób godny i kulturalny - grobów zdrajców polskiej racji stanu.
Ludzie, którzy wiernie i z tragicznymi dla Polski skutkami służyli Sowietom nie mogą spoczywać obok bohaterów walk o niepodległość, którzy często ginęli właśnie z ich rozkazów. Narodowa nekropolia, jaką są Powązki, winna być przeznaczona wyłącznie dla bohaterów, a nie dla najeźdźców, namiestników obcych mocarstw, zdrajców i zaprzańców.
Skoro odnajdujemy w licznych na terenie całego kraju anonimowych dołach śmierci szczątki wielu Żołnierzy Niezłomnych i uroczyście, z udziałem najwyższych przedstawicieli władz państwowych grzebiemy je w honorowych miejscach, to trzeba również podjąć symetryczne działania w przeciwnym kierunku, czyli przenieść komunistycznych dygnitarzy do mniej eksponowanych kwater lub do grobowców rodzinnych, co powinno się odbyć w atmosferze powagi, a nie zemsty. Warto przypomnieć, że etyka chrześcijańska, na którą bardzo często powołują się przeciwnicy cmentarnej dekomunizacji, dopuszcza ekshumacje w uzasadnionych przypadkach, a ten niewątpliwie do takich należy.
Może kierujący Instytutem Pamięci Narodowej już równy rok prezes Szarek zechce wysłuchać tej obywatelskiej sugestii?