W wakacyjnym cyklu filmowym: "Mały Książę".
To jest jeden z najbardziej uroczych filmów, jakie znam. Steven Warner jako Mały Książę stworzył chyba jedną z najlepszych kreacji dziecięcych lat 70. Jeśli myślę o bohaterze książki Antoine'a de Saint-Exupéry'ego, mam zawsze przed oczami Warnera. Był doskonały do tej roli. Piękne niebieskie oczy i pszeniczne włosy nastroszone w każdą stronę, jego strój jak z ilustracji - Mały Książę. Biorąc pod uwagę jego młody wiek zagrał niezwykle przekonująco.
"- Spadłeś z nieba? - Ty też? To zabawne"
Reżyser Stanley Donen zadbał o szczegóły i jak najwierniej postarał się oddać treść książki. Oczywiście są drobne zmiany, ale nie przeszkadzają. Film jest także po części musicalem. Wszystko zaczyna się od rysunku z wężem boa połykającym słonia i niezrozumieniem przez dorosłych. Narrator (Richard Kiley) zamiast więc zostać malarzem, zostaje pilotem i tak trafia na Saharę. Usłyszy słynne zdanie: "Proszę, narysuj mi baranka" i pozna historię niezwykłego Księcia.
The Art Of Sheep
cobbiek
"- Nigdy nie spotkałem róży. - Może nigdy jej nie szukałeś?"
Mały Książę opowiada o swojej planecie i podróży, jaką odbył na Ziemię, odwiedzając różne planety. Chciał się czegoś nauczyć. Wielu wytykało mu to, że jest tylko dzieckiem i nic nie rozumie, a on przecież rozumie więcej niż oni. Wspomina o Róży, o tym, że właśnie "zachował się jak dorosły" porzucając ją. Historia przeplatana jest piosenkami. Fantastyczne są role Gene'a Wildera jako Lisa i Boba Fossego jako Węża.
"- Jesteś księciem? - Tak."
Bije z filmu ciepło i uśmiech dziecka. Mogłabym opisać cały utwór, bo każda scena wnosi coś niezwykłego i mądrego, ale odebrałabym wam przyjemność oglądania. Polecam z całego serca.
P.S. Radzę przygotować pudełko chusteczek. Przy okazji popatrzcie dziś na gwiazdy wieczorem, może usłyszycie tysiące dzwoneczków i śmiech Małego Księcia.
Gene Wilder in The Little Prince - Taming the fox
Steve Petersen