Kilka tys. przedstawicieli opozycji - m.in. KOD - protestowało w niedzielę przed Sejmem przeciw planom zmian w sądownictwie. Pod adresem PiS i Jarosława Kaczyńskiego padły zarzuty "zaprowadzenia dyktatury" i groźby "rozliczenia". O prezydencie RP zgromadzeni skandowali: "będziesz siedział".
Demonstrację zorganizowały partie i środowiska opozycyjne, m.in. PO, Nowoczesna, KOD, Obywatele RP, Partia Razem.
Ponieważ Sejm był ogrodzony barierkami, demonstranci zgromadzili się wzdłuż ul. Wiejskiej i wokół pomnika AK. Przynieśli flagi biało-czerwone i unijne oraz liczne transparenty. "Kaczyzm jak faszyzm niszczy Polskę", "Popieramy sędziów", "Chcemy sądów niezależnych od rządów", "Moja Ojczyzna to nie prywatny folwark prezesa" - głosiły hasła.
Przemawiający jako pierwszy lider KOD Krzysztof Łoziński mówił, że to ostatni moment, "w którym można zatrzymać dyktaturę". "Każda dyktatura kończy się terrorem. Jeżeli komuś się wydaje, że jego to nie dotyczy, to się bardzo grubo myli. To dotyczy wszystkich" - dodał.
"A do Jarosława Kaczyńskiego, którego mam nieprzyjemność znać od ok. 40 lat, chciałem powiedzieć tak: Jareczku, tak jak pisał poeta: +spisane będą czyny i rozmowy+. Pamiętaj o jednym fakcie: nie jesteś Janukowyczem i nie masz dokąd uciec, pamiętaj o tym" - powiedział Łoziński.
B. opozycjonista z czasów PRL Władysław Frasyniuk mówił, że "dziś na nowo definiujemy patriotyzm". "Będziemy rozliczać tych, którzy zdradzili i przestali być patriotami. (...) My obywatele reprezentujemy państwo prawa, to my tu jesteśmy zgodnie z obowiązującą konstytucją, to my bronimy państwa prawa, my obywatele, my stoimy po stronie prawa" - przekonywał. Apelował do sędziów SN, by "stanęli twardo w obronie konstytucji".
Frasyniuk stwierdził, że prezes PiS to "dyktator i człowiek, który napluł na: swojego brata, Solidarność, Lecha Wałęsa i polskie społeczeństwo".
Frasyniuk apelował o zjednoczenie partii opozycji. "Chcemy zobaczyć Ryszarda Petru, Grzegorza Schetynę, Władysława Kosiniaka-Kamysza, niech nam spojrzą w oczy i powiedzą: od tego momentu razem podejmujemy decyzje i razem komunikujemy się ze społeczeństwem" - mówił
Lider PO Grzegorz Schetyna oświadczył, że w przyszłości "będziemy chcieli tworzyć jeden klub parlamentarny i być na jednej liście wyborczej". "Obiecuję też jedno: że po wyborach ich rozliczymy" - dodał. "Mogę obiecać, że będziemy razem; będziemy pracować; będziemy budować wspólne relacje naszych klubów parlamentarnych; będziemy chcieli tworzyć jeden klub w przyszłości; będziemy chcieli być razem na jednej liście wyborczej" - zapowiedział.
"Musimy się zjednoczyć szerzej ponad podziałami; my w Sejmie, wy na ulicach: wtedy możemy być siłą" - mówił Lider Nowoczesnej Ryszard Petru. Zapowiedział "rozliczenia przed Trybunałem Stanu". Wszyscy z "PiS-u, którzy przyczyniają się do planowanych zmian, staną przed Trybunałem Stanu. (...) Osobą, która musi stanąć przed Trybunałem Stanu, jest Zbigniew Ziobro. (...) Jeżeli Andrzej Duda podpisze tę haniebną ustawę, stanie pod Trybunałem Stanu" - dodał. Petru mówił też, że już od wtorku opozycja - PO, Nowoczesna - będzie koordynować swoje działania w Sejmie.
Przemawiała też żołnierka AK Wanda Traczyk-Stawska. "Jestem tu, ponieważ jestem powstańcem, przeżyłam dwa powstania: w 1944 r. i w 1980 r., bo Solidarność to też powstanie" - mówiła. "Chcę wam powiedzieć: pozwólcie nam spokojnie odchodzić, bo jesteśmy po prostu przerażeni, (...) resztką tchu stoimy przy drzwiach, prosimy was, bądźcie mądrzy, bądźcie bogaci w mądrość" - apelowała.
Przemawiali też m.in. Adam Michnik, Leszek Balcerowicz i Jacek Żakowski. Bartosz Piotrowski z KOD apelował do demonstrujących, żeby zostali przed Sejmem do czasu, kiedy prezent zawetuje ustawy o KRS oraz ustawy o sądach powszechnych. Zgromadzeni skandowali: "Jak podpiszesz, będziesz siedział". "Ja czuję przez skórę, to nie jest uzgodnione z organizatorami, to ja czuję przez skórę: że tu trzeba zostać, tu trzeba zostać, aż prezydent zawetuje te ustawy, aż cofną ustawę o SN z Sejmu" - mówił Piotrowski. Część ze zgromadzonych odpowiedziała mu okrzykami "zostajemy".
Wystąpienia przerywane były okrzykami, m.in. "Wolność, równość, demokracja", "Nikt nie stoi ponad prawem", "Nie ma zgody na PiS-u metody", "My nie śpimy, my czuwamy, sądów władzy nie oddamy", "Nie zdechniemy w PRL". Skandowano też "Lech Wałęsa". Po wszystkich wystąpieniach odśpiewano m.in. refren "Murów".
Organizatorzy zapowiedzieli, że nie rozwiązują zgromadzenia i pozostają na miejscu przynajmniej do wtorku, kiedy Sejm ma zacząć prace nad projektem ustawy o Sądzie Najwyższym. Ogłoszono też zbieranie podpisów pod listem do prezydenta Andrzeja Dudy z apelem o zawetowanie ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i ustroju sądów powszechnych. Lider stowarzyszenia Obywatele RP Paweł Kasprzak zapowiedział, że jeszcze w niedzielę list zostanie zaniesiony do Pałacu Prezydenckiego.
Według szacunków policji protest przed Sejmem zgromadził ok. 4,5 tys. osób; policja nie zanotowała incydentów.