W wakacyjnym cyklu filmowym: "Maratończyk".
Postanowiłam odświeżyć sobie pamięć i obejrzeć po latach "Maratończyka" z Dustinem Hoffmanem w roli głównej. Zdecydowanie nie jest to film o sporcie, ale trzymający w napięciu thriller. To co go łączy z dyscypliną sportową, to jedynie główny bohater - Thomas "Babe" Levy - ćwiczący do maratonu. To także film o tym, że nie można uciec przed karą za popełnione grzechy. Nie chcę opowiadać zbyt dużo, bo nie będzie efektu zaskoczenia.
Akcja dzieje się w Nowym Jorku na Manhattanie. W wypadku samochodowym ginie Niemiec, ale nie jest to przypadkowa ofiara. To brat poszukiwanego na całym świecie zbrodniarza hitlerowskiego Klausa Szella. Ci o słabych nerwach nie powinni tego oglądać, bo znienawidzą dentystów. Wróćmy jednak do Thomasa. Jest studentem, który pisze doktorat na temat tyranii w politycznym życiu Ameryki. Dla niego to pewnego rodzaju przykrywka i próba rozliczenia się z przeszłością. Thomas jest miłym chłopakiem, kumplem z sąsiedztwa, który zostanie wplątany w coś, co będzie go przerastać. Widzowie będą chcieli biec za nim, by mu pomóc, niestety odkryją, że są przykuci do foteli.
Do utraty tchu
Podobno Hoffman ćwicząc do roli biegał przed ujęciami, by naprawdę mieć krople potu na czole. Schudł do roli. Zaczął specjalne treningi, by wyglądać na biegacza. Jako uczeń Lee Starsberga stosował w praktyce teorię "realizmu psychologicznego" Rosjanina Konstantego Stanisławskiego. Aktor podczas budowania roli sięga w głąb siebie, do własnych doświadczeń, a pracę z rolą zaczyna od ciała. Wyobraża sobie, co by się z nim działo, gdyby znalazł się w sytuacji, którą ma odegrać.
Czy jest bezpiecznie?
Film mocno podkreśla fakt, że "diamenty" szczęścia nie dają. Bogactwo, szczególnie okupione krwią niewinnych, w pewnym momencie stanie się pułapką. To film, który pokazuje, że nie ma winy bez kary. Choćby się przed nią uciekało całe życie.
Właściwie można dojść do wniosku, że nie tylko Levy jest tytułowym maratończykiem, który biegnie, by odkryć prawdę, ale też Szell, który ucieka przed krwawą przeszłością.
Ten film pokazuje również, że zanim komuś zaufamy, to trzeba z tą osobą zjeść nie jedną beczkę soli. To przestroga. Trzeba być czujnym, bo czasami nie znamy nawet własnej rodziny, a osoba poznana przypadkiem może nie być tą, za którą się podaje i złamane serce boli wtedy jeszcze bardziej.
"Czy jest bezpiecznie?" - to pytanie pada kilkakrotnie. Odpowiedź Thomasa brzmi: "nie jest bezpiecznie". Dlaczego? Polecam obejrzeć do końca.
Marathon Man - Trailer