Czas wreszcie skończyć z propagandą, wedle której Polak wysysa antysemityzm z mlekiem matki.
Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar przeprosił za swoje słowa w TVP Info, że „wiele narodów współuczestniczyło w realizowaniu Holocaustu. W tym także naród polski”. Dobrze, że przeprosił (choć dopiero gdy wybuchła awantura), ale sam fakt, że takie słowa ZNÓW padły z ust ważnego polskiego urzędnika państwowego, pozwala podejrzewać, że jakaś część naszych elit jest przekonana, że Polacy jako naród są w jakimś stopniu winni zagłady Żydów. Jaskrawym tego przykładem był list prezydenta Komorowskiego, który w lipcu 2011 roku napisał w liście na okoliczność 70 rocznicy mordu w Jedwabnem: „Naród ofiar musiał uznać niełatwą prawdę, że bywał także sprawcą”.
Za te słowa przeprosin nie było, ale przypomniano je prezydentowi w kampanii wyborczej dwa lata temu. Trudno powiedzieć, w jakim stopniu przyczyniło się to do jego klęski, ale z pewnością miało to znaczenie. I bardzo dobrze, bo czas wreszcie skończyć z propagandą, wedle której Polak wysysa antysemityzm z mlekiem matki.
Owszem, są w Polsce media, które właśnie z udowadniania polskiego antysemityzmu uczyniły swoją misję, ale gdy podobną obsesję wyrażają ważne i najważniejsze osoby w państwie, sprawa staje się poważna. To z takich rzeczy rodzi się potem międzynarodowa opinia, która – no właśnie – z narodu ofiar robi naród sprawców. A potem zdziwienie, że na Zachodzie piszą „polskie obozy koncentracyjne”. No przecież sami nasi oficjele przyznają, że uczestniczyliśmy w realizowaniu Holocaustu!
Oczywiście, że zdarzały się w czasie wojny przypadki, gdy Polacy krzywdzili Żydów. Bo to byli przestępcy, jakich znajdzie się w każdym państwie, nawet w Watykanie. Ale Polacy jako naród byli narodem ratującym Żydów, nieraz za cenę własnego życia – bo to właśnie Polaków, a nie inne nacje, Niemcy za pomaganie Żydom karali śmiercią. Gdyby Polacy byli tacy ochotni do krzywdzenia Żydów, okupant nie obkładałby akurat ich najpoważniejszą sankcją karną za niekrzywdzenie.
Osobliwa była argumentacja, jaką zastosował Adam Bodnar, czyniąc z przestępstw jednostek polskie dzieło zbiorowe. „Przecież ile było wyroków wydanych przez AK na osoby, które ujawniały kryjówki dla Żydów. Te wyroki śmierci nie wzięły się znikąd” – mówił na antenie TVP Info.
Ależ przecież właśnie to jest najlepszy dowód, że państwo polskie, reprezentowane wtedy z podziemia przez Armię Krajową, w najmniejszym stopniu nie odpowiada za zbrodnie na Żydach! Dobrze, że to Bodnar przypomniał. I niech to wybrzmi: naród polski Żydów bronił, a ich krzywdzicieli rozstrzeliwał. Jak można w takiej sytuacji obdzielać Polaków winą za Holocaust choćby w najmniejszym stopniu?
Owszem, Polacy mieli związek z Holocaustem: razem z Żydami ginęli w obozach śmierci. W niemieckich obozach śmierci. A jeśli te obozy były polskie, to tylko w takim sensie, w jakim były też żydowskie.
Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.