Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą (Mt 7,1-2)
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą.
Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, podczas gdy belka tkwi w twoim oku? Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata».
To jedna z bolesnych prawd o naszej zranionej grzechem ludzkiej naturze. Osądzamy. Drzazga w oku naszego brata jest tak mała, że gołym okiem trudno ją dostrzec. Właściwie jest to niemożliwe – chyba że ktoś poprosi, abyśmy pomogli mu wydobyć z oka utrudniający widzenie obiekt. Trzeba więc być mocno skupionym, wręcz zafiksowanym na wadach drugiego, żeby wypatrzyć u niego drzazgę. Osądzanie drugiego czynimy sposobem wzmocnienia własnego „ja”, dowartościowania siebie, przezwyciężania kompleksów. Wytykamy bliźniemu drzazgę nie dlatego, żeby mu pomóc, ale dlatego, żeby „pomóc” sobie. Ostatecznie nasza drzazga urasta do rozmiarów belki, ponieważ nie chcemy skonfrontować się z nią we własnym oku. Najchętniej przecież zwalczamy w drugim człowieku te wady, z którymi nie potrafimy uporać się w sobie. Dlatego warto zrobić z tym porządek, zanim belka w naszym oku rozrośnie się tak, że odbierze nam wszelką zdolność widzenia.
Aleksander Bańka