Dość mam teatru wokół dramatu blisko stu osób i ich rodzin - mówił w poniedziałek Paweł Kukiz, odnosząc się do sobotnich incydentów podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej. Lider Kukiz'15 ocenił, że marsze to element demokracji, a blokowanie przejazdu na Wawel to "bandytka".
W sobotę wieczorem na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie kilkadziesiąt osób zakłóciło obchody upamiętniające ofiary katastrofy smoleńskiej; usiadło na jezdni, próbując w ten sposób zatrzymać przemarsz przed Pałac Prezydencki. Policja skierowała 91 wniosków do sądu za blokowanie jezdni na drodze marszu.
"Jeżeli ktoś chce maszerować, niech maszeruje, na tym polega demokracja, jeżeli ktoś nie chce maszerować z tymi, którzy maszerują, to niech sobie zrobi swój marsz i niech sobie maszeruje swoim marszem, ja mu się pod nogi rzucać nie będę, ani Michnikowi ani na marszach smoleńskich" - powiedział w radiowych Sygnałach Dnia lider Kukiz'15.
"Z jednej strony częstotliwość organizowania miesięcznic (smoleńskich) może być irytująca dla ludzi, którzy mają postawę przeciętną i od polityki są daleko, ale z drugiej strony rzucanie się pod samochód człowiekowi - mówię o Wawelu - który jedzie na grób brata to jest bandytka, to jest niedopuszczalne" - zaznaczył Kukiz.
Dodał również, że ma dość "teatru, który jest robiony wokół tak bolesnej sprawy jak dramat blisko 100 osób i ich rodzin". "Ja mam różne zdanie o np. marszach równości, czarnym proteście i tak dalej, ale w życiu by mi do głowy nie przyszło by rzucać się pod samochody" - podkreślił.