Słowa z wywiadu ks. Kazimierza Sowy dla partyjnej gazetki "POgłos" brzmią dziś jak kwaśna ironia.
„Jestem od wielu lat pod wrażeniem stylu polityki w wykonaniu premiera Tuska. To właśnie on pokazał, że nie będzie tolerował wśród członków PO i współpracowników zachowań wątpliwych moralnie, nawet jeśli nie mają znamion prawnych nadużyć. Poradził sobie z największą bolączką polskiej polityki – z kolesiostwem, z »mordo ty moja«, z partykularnymi interesami politycznej grupy” – mówił w 2011 r. ks. Kazimierz Sowa w wywiadzie dla „POgłosu”, pisma Platformy Obywatelskiej. Odkąd zaczęły wychodzić na jaw nagrania z restauracji „Sowa i przyjaciele”, słowa byłego szefa radia Plus brzmi jak kwaśna ironia. Jeszcze gorzej brzmią po publikacja nagrań, w których występuje sam zainteresowany.
Taśmy z „Sowy” (nie tylko te ostatnie) pokazują, jak w czasach Platformy funkcjonował byt polityczny, który w epoce SLD nazwano grupą trzymającą władzę. Nie jest to, rzecz jasna, ciało opisane przez przepisy konstytucji, tylko ekipa faktycznie sprawująca kontrolę nad polityką, gospodarką i mediami. Z nagrań wyraźnie wynika, że do tej grupy należą – a zatem mają wpływ na ważne decyzje – nie tylko ludzie zajmujący kluczowe państwowe stanowiska, ale i odpowiednio z nimi ułożeni biznesmeni, lobbyści czy ludzie służb. Znaczenie i rola danej osoby w takiej grupie nie jest sztywno określona. Wiadomo, że niektórych się słucha, albo że mogą coś załatwić i o czymś zdecydować.
Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której przynależność księdza do takiej grupy nie wywoływałaby zgorszenia, nawet jeśli sam nie zrobiłby niczego złego. Łatwiej zrozumieć wspieranie konkretnej partii (choć i to niełatwe), niż takie zblatowanie z pół-jawnym establishmentem, o jakim dowiadujemy się z nagrań. Jeszcze trudniej zrozumieć zachęty, by „zniszczyć, nie polemizować” odnoszące się do „Gazety Polskiej”, która napisała artykuł prawdziwy, ale niewygodny dla biznesmena będącego weteranem Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej.
Jakoś nie brzmi to jak koniec z kolesiostwem, „mordo ty moja” i partykularnymi interesami.