A wielki tłum chętnie Go słuchał. Mk 12,37
Jezus, nauczając w świątyni, zapytał: «Jak mogą twierdzić uczeni w Piśmie, że Mesjasz jest synem Dawida? Wszak sam Dawid mówi mocą Ducha Świętego:
„Rzekł Pan do Pana mego: Siądź po prawicy mojej, aż położę Twoich nieprzyjaciół pod stopy Twoje”.
Sam Dawid nazywa Go Panem, jakże więc jest tylko jego synem?» A liczny tłum chętnie Go słuchał.
Słuchać Jezusa. Nie chodzi o spisane relacje o tym, co mówił, nie chodzi o spisane relacje o Jego słuchaczach czy nawet całych tłumach, które Go słuchały. Chodzi o to, dlaczegóż tłumy tak chętnie Go słuchały. Oczywiście, tłumy dają się niekiedy porwać demagogom, ale łatwo przychodzi nam sobie wyobrazić, że Chrystus był porywającym, charyzmatycznym mówcą. Jednak Jezus nie mówił banalnie o sprawach oczywistych, ba, mówił rzeczy trudne do zrozumienia i przyjęcia jako życiowej drogi. Gromadził wokół siebie nie tylko garstkę uczniów, ale całe tłumy, które za Nim chodziły, które Go słuchały… Kusząca jest wizja, w której tłumy te, kiedy Jezus umierał na krzyżu, sprowadziły się – symbolicznie – do dwu łotrów. Obaj słuchali – jeden odrzucił, drugi zrozumiał i przyjął.
Krzysztof Łęcki