W Pana piosence pt. „Pismo” jest niezły bit - jak to mówią - jest ona zatem git. Ale jej słowa to niezły kit.
29.05.2017 15:33 GOSC.PL
Ten utwór „Pismo” bardzo mnie zaskoczył. Muszę przyznać szczerze, że myślałem o nim w trakcie ostatniej niedzielnej mszy. Jej melodia bardzo wpadła mi w ucho. Bardzo fajnie Pan skacze, no i generalnie sam obraz bardzo mocno zatrzymuje widza, zwłaszcza ten pijany biskup i ministrant, który lata po kościele razem z tacą, a potem sumiennie liczy pieniądze.
W zasadzie to w pewnych kwestiach muszę się z Panem zgodzić. Faktycznie czasami księża gadają tak, że trudno ich zrozumieć. Ale proszę sobie wyobrazić, że na tej mszy, na której ostatnio byłem, ksiądz mówi w taki sposób, że nawet dzieciaki-przedszkolaki go rozumiały. Co prawda, nie skakał tak w sutannie, jak muzycy w Pana klipie. Potrafił jednak sprawnie kucnąć, by wytłumaczyć pięciolatkowi w trakcie kazania bardzo trudne słowa, takie jak np. „zbawienie” lub „grzech”.
W kościele tym nie było biskupa, tym bardziej pijanego biskupa. Był za to proboszcz, który jest już bardzo doświadczonym księdzem. Szok, gość ma ponad sześćdziesiąt wiosen, a to właśnie on tak kucał na kazaniu. Mnie by kostki posłuszeństwa odmówiły.
Przepraszam bo trochę przynudzam. Zaciekawiło mnie, że Pan wystąpił w tym klipie w sutannie. Od razu chcę Pana uspokoić: jest taki „przesąd”, który mówi, że jeżeli mężczyzna, który nie jest księdzem, zakłada sutannę, to może spać spokojnie, raczej nie grozi mu seminarium.
Ale dajmy spokój z przesądami. Piszę do Pana o tym wszystkim, bo strasznie żałuję, że nie było Pana na tej mszy. Czemu?
Przede wszystkim dlatego, że zobaczyłby Pan księży potrafiących mówić w sposób, który naprawdę ogarniają inni ludzie, więcej - potrafią mówić nawet ciekawie, zatrzymując uwagę nie tylko czterolatka, ale i jego starszego o kilka dekad dziadka. Da Pan wiarę, że nic o kasie nie było?! Poważnie. Powiem Panu szczerze, że nawet znajomy tego księdza ze mszy (też ksiądz) przyszedł kiedyś do mnie po kolędzie i jak mu wręczyłem kopertę, to ją mi oddał. Poważnie. Wiem, że niektórzy krytykowali Pana, iż w swoim klipie nie zwrócił Pan uwagi np. na księży, którzy pracują z osobami chorymi w Afryce lub w Polsce. Ja nie poszedłbym tą drogą. Jak jednak wspomniałem, na przywołanej przeze mnie mszy były dzieci, które kończyły przedszkole prowadzone przez siostry zakonne. To zwykłe przedszkole. Nie dla trędowatych czy niepełnosprawnych. Do tego przedszkola chodzą po prostu zwykłe dzieci. Siostry te nie są żadnym wyjątkowym zjawiskiem. Po prostu są to przedszkolanki, jakich pewnie tysiące w Polsce
Aha, zapomniałem wspomnieć o drobnym szczególe: od trzech lat połowę swojej nauczycielskiej pensji oddają one innym zakonnicom tylko i wyłącznie po to, żeby stworzyć pod naszym miastem jedno z pierwszych hospicjów dla osób, które naprawdę cierpią i umierają.
Ale wrócę teraz do Pana piosenki pt. „Pismo”. Jak wspomniałem, kiedy jej słuchałem, miałem ochotę skakać. Takie rytmy! Ach, ta muzyka... U nas także była muzyka, dzieciaki mają niesamowite talenty. Jak zatem już wspomniałem, żałuję, że Pana z nami nie było. W piosence swojej minął się Pan bowiem z prawdą. Wie Pan, my jako uczniowie Chrystusa i członkowie tego strasznego Kościoła, mocno wierzymy, że prawda nas wyzwoli. Pan chce być z kolei wyzwolonym artystą, a zatem może Pan dostrzeże w kościele coś prawdziwego. Na skecz to pewnie się nie nada, ale może jakoś wzbogaci to Pana i to nie kasą z tacy, ale czymś ważniejszym. Zapraszam do kościoła, tego prawdziwego, z ludźmi.
Błażej Kmieciak Pedagog specjalny, socjolog, bioetyk, doktor habilitowany nauk społecznych w dyscyplinie nauki prawne, profesor Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie, profesor Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, przez 8 lat był Rzecznikiem Praw Pacjenta Szpitala Psychiatrycznego, w latach 2020-2023 przewodniczący Państwowej Komisji ds. Pedofilii, obecnie jej członek.