„Co mam powiedzieć Spiętemu?”. „Żeby się rozpiął”. A co odpowiedzieć komuś, kto twierdzi, że nie ma charyzmatów?
„Nie jestem godzien”. To najczęstsza wymówka: „Nie jestem godzien, by się modlić wstawienniczo”. „Nie jestem godzien, by posługiwać we wspólnocie”. Co chwilę słyszę te słowa. Pełna zgoda: nie jesteś godzien. Tylko co z tego? Skoro On jest godzien, by przez ciebie służyć innym?
Przecież jesteśmy tylko narzędziami, a Bóg (to dopiero ryzykant!), wiedząc, że możemy wszystko zepsuć albo dumnie wypiąć cherlawą pierś i całą chwałę przypisać sobie, decyduje się jednak na powołanie nas do swej „jedenastki”. Jego wybór.
Patrzę na Nikodema. Nie spina się. Jest sobą. Zna swą kondycję. Jeśli poproszę, by przyniósł mi z kuchni talerz z zupą, pomidorowa z pewnością wyląduje na podłodze. Ale czego mogę wymagać od czterolatka? Zbytnio się spinamy. Jesteśmy skupieni na sobie. „Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa”.
„Nie będę się modlił, bo nie mam charyzmatów” – słyszałem wielokrotnie. Klasyka. „Jesteś ochrzczony? Bierzmowany? – pytałem – Tak? To znaczy, że otrzymałeś Ducha, który… ma charyzmaty”. Tak mówi mój Kościół. A ja słucham tego, co mówi Kościół. W Konstytucji Dogmatycznej o Kościele „Lumen Gentium” czytam: „Duch Święty nie tylko przez sakramenty i posługi uświęca i prowadzi Lud Boży oraz cnotami go przyozdabia, ale ‘udzielając każdemu, jak chce’ (1 Kor 12,11) darów swoich, rozdziela między wiernych wszelakiego stanu także szczególne łaski, przez które czyni ich zdatnymi i gotowymi do podejmowania rozmaitych dzieł lub funkcji mających na celu odnowę i dalszą pożyteczną rozbudowę Kościoła (...). A ponieważ te charyzmaty, zarówno najznamienitsze, jak i te bardziej pospolite a szerzej rozpowszechnione, są nader stosowne i pożyteczne dla potrzeb Kościoła, przyjmować je należy z dziękczynieniem i ku pociesze”.
Nie skupiajmy się na darach. Skupmy się na Osobie! Nasze ciała są świątyniami Ducha. On może wszystko – my nic. „Ja i Bóg razem stanowimy większość” - mawiała Teresa Wielka, która przecież na co dzień czuła się maleńka.
Marcin Jakimowicz Urodził się w 1971 roku. W Dzień Dziecka. Skończył prawo na Uniwersytecie Śląskim. Od 2004 roku jest dziennikarzem „Gościa Niedzielnego”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – poruszające wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem „Dzikim”. Wywiady ze znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznawali się do wiary w Boga stały się rychło bestsellerem. Od tamtej pory wydał jeszcze kilkanaście innych książek o tematyce religijnej, m.in. zbiory wywiadów „Wyjście awaryjne” i „Ciemno, czyi jasno”.