On przejawia moc ramienia swego, rozprasza pyszniących się zamysłami serc swoich. Łk 1,51
Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę.
Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała:
„Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana”.
Wtedy Maryja rzekła:
„Wielbi dusza moja Pana,
i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.
Bo wejrzał na uniżenie swojej służebnicy.
Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą
wszystkie pokolenia.
Gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny.
święte jest Jego imię,
A Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenie
nad tymi, co się Go boją.
Okazał moc swego ramienia,
rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich.
Strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych.
Głodnych nasycił dobrami, a bogatych z niczym odprawił.
Ujął się za swoim sługą, Izraelem,
pomny na swe miłosierdzie.
Jak przyobiecał naszym ojcom,
Abrahamowi i jego potomstwu na wieki”.
Maryja pozostała u niej około trzech miesięcy; potem wróciła do domu.
Dziwne, prawda? Te słowa Maryi o Bogu, który strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych. Zaskakujące zestawienie. Nie władców z poddanymi, nie pysznych z pokornymi, ale właśnie władców z pokornymi. Tak jakby każdy władca automatycznie był pyszałkiem. Można by oczywiście w tym miejscu tłumaczyć, że to uproszczenie, że nie każdy władca i tak dalej. Tylko po co? Czy nie ma w tym zestawieniu przeogromnie dużo racji? Czy nie jest tak, że pokorny władca to rzadkość prawie tak wielka jak jednorożce czy smoki, i w ogóle nie warto istnieniem takich dziwadeł zaprzątać sobie głowy? Każdy z nas może być takim pyszniącym się swoimi planami władcą. Władcą nad żoną, nad mężem, nad dziećmi, nad rodzicami, nad kolegami z uczelni, z pracy czy osiedlowego klubu. Ja chcę, więc nie ma mowy, żeby mogło być inaczej. Wszyscy muszą tańczyć, jak im zagram. I powinni się przy tym oczywiście uśmiechać, bo przecież to ja wymyśliłem, to mój pomysł, to ja chcę! Na szczęście wcześniej czy później Bóg strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych.
Andrzej Macura