Nareszcie!

Właściwie to dziw bierze, że takie rozwiązanie wprowadzane jest w Polsce (a także w Niemczech i Włoszech) dopiero od przyszłego sezonu. Gry zespołowe są już dziś tak szybkie, że nawet najsprawniejszy arbiter nie ma szans na ogarnięcie wszystkich wydarzeń na boisku. Ponadto brak możliwości korzystania z powtórek rodził podejrzenia, że tak naprawdę chodzi o to, by móc łatwiej doprowadzać do rozstrzygnięć zgodnych z czyimiś interesami. Czasem gigantycznymi.

Powiedzmy od razu, że decyzja PZPN nie jest w pełni satysfakcjonująca, bo nowy system ma działać nie podczas wszystkich meczów ekstraklasy, a jedynie trzech spotkań: jednego wiodącego oraz dwóch wyłonionych w drodze losowania. Szef PZPN tłumaczy to kosztami wprowadzenia tej technologii.

Niemniej, jest to dobry początek. Zapewne nie rozwiąże wszystkich problemów. Da jednak szansę, by w futbolu było trochę uczciwiej. Może wyeliminować przynajmniej te błędy, które byłyby najbardziej rażące i najbardziej brzemienne w skutki. Można też liczyć, że będzie ciekawiej, bo gdy jakiś słabeusz strzeli gola potentatowi, trudniej będzie nie zaliczyć gola pod byle pretekstem. Podniesie to temperaturę na piłkarskich stadionach, bo cóż może być bardziej emocjonującego niż skuteczna walka Dawida z Goliatem?