Marsze ku czci ochotnika do Auschwitz

Mszą św. w Bazylice Archikatedralnej św. Jana Chrzciciela w Warszawie rozpoczęły się uroczystości upamiętniające 116. rocznicę urodzin rtm. Witolda Pileckiego - oficera ZWZ-AK i dobrowolnego więźnia Auschwitz. Marsze upamiętniające rotmistrza odbyły się także w innych miastach.

Po mszy spod Bazyliki ruszy "Marsz Pamięci", który przejdzie ulicami Warszawy pod tablicę upamiętniającą rtm. Pileckiego przy al. Wojska Polskiego 40. Tam, ok. godz. 16, odbędą się oficjalne uroczystości wraz ze złożeniem wieńców i okolicznościowymi przemówieniami z udziałem m.in. wicepremiera, ministra kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotra Glińskiego. Prof. Gliński objął honorowy patronat nad warszawskimi obchodami, które dofinansowano w ramach projektu "Patriotyzm jutra".

Ponad 400 osób wzięło udział w podobnym marszu w Gdańsku. Pochód pod hasłem "Trzeba dać świadectwo” przeszedł w niedzielę ulicami śródmieścia już po raz czwarty. Organizatorzy, czyli trójmiejski oddział stowarzyszenia KoLiber, tłumaczy, że w ten sposób uczestnicy przemarszu uczcili pamięć rotmistrza Witolda Pileckiego, jednego z najodważniejszych Polaków XX wieku.

Prezes trójmiejskiego oddziału stowarzyszenia KoLiber Kamil Poźniak zwrócił uwagę w rozmowie z PAP, że gdy organizacja kilka lat temu zaczęła organizować marsze upamiętniające rtm. Pileckiego, był on postacią zapomnianą. Zauważył, że „był postacią, o której wszyscy powinniśmy pamiętać, a jednak nie było go ani w podręcznikach historii, ani w mediach”. „Teraz gdy już wiemy, że tylko kwestią czasu jest, że powstanie o nim wysokobudżetowy film, kiedy jest pamiętany (…) to jednak w dalszym ciągu trzeba promować wartości, które przyświecały takim ludziom jak Witold Pilecki” – dodał. „Wbrew niektórym środowiskom udowadniał on, że możliwe jest połączenie patriotyzmu i czystego serca a także męstwa i chrześcijaństwa” – podkreślił Poźniak.

Mateusz Marcinkiewicz z trójmiejskiego oddziału stowarzyszenia KoLiber uważa, że marsze upamiętniające rotmistrza powinny być organizowane, bo jak wynika z ostatnich sondaży, ponad 60 proc. Polaków wciąż nie wie, kim był Witold Pilecki. „W USA i w Wielkiej Brytanii o nim mówią a w Polsce nadal jest pytanie, kto to w ogóle był” – dodał. „Takie marsze mogą się wydawać kroplą w morzu potrzeb, ale z roku na rok pojawia się coraz więcej pomników, ulic, szkół, które za swoich patronów wybierają postać rotmistrza” – podkreślił.

Współorganizatorami marszu byli Instytut Pamięci Narodowej, Stowarzyszenie Republikanie i Niezależne Zrzeszenie Studentów Uniwersytetu Gdańskiego.

Niedzielne uroczystości w Gdańsku rozpoczęła msza w Bazylice św. Brygidy, po której sprzed pomnika ks. Henryka Jankowskiego rozpoczął się przemarsz ulicami śródmieścia do pomnika "Tym co za polskość Gdańska" przy Podwalu Staromiejskim.

Maszerowali również, już po raz siódmy, mieszkańcy Lublina.v„Rotmistrz Pilecki dawał siebie, podejmował trudne decyzje z narażeniem swego życia i pozostał wierny swoim wartościom. Chcielibyśmy go pokazać jako wzór do naśladowania polskiemu społeczeństwu, młodemu pokoleniu” – Dariusz Szady ze Stowarzyszenia KoLiber, które było jednym z organizatorów marszu.Pochód otwierali przedstawiciele Lubelskiego Bractwa Kurkowego oraz rekonstruktorzy z Lubelskiej Chorągwi Husarskiej. W marszu szli członkowie różnych organizacji narodowych m.in. Młodzieży Wszechpolskiej, Obozu Narodowo-Radykalnego, Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, Stowarzyszenie Rodzina Katyńska, Legii Akademickiej. Uczestnicy drogi przeszli przez centrum miasta i Stare Miasto, do Zamku. Podczas marszu słuchali odczytywanych fragmentów wspomnień i opisów dokonań Pileckiego; wznosili okrzyki: „Pamiętamy o rotmistrzu”, „Cześć i chwała rotmistrzowi”, „Śmierć rotmistrza pamiętamy, komunistom żyć nie damy”, „Armio wyklęta, dziś Lublin o was pamięta”.Na dziedzińcu zamkowym odbył się krótki wiec. Prezes lubelskiego oddziału Stowarzyszenia KoLiber Nikodem Polak podkreślił, że upamiętnienie postaci Pileckiego nie może się ograniczać do jednorazowego marszu, ale powinno się wiązać z pielęgnowaniem wartości, którym on służył. „Czy gdyby rotmistrz Pielecki był tutaj z nami, cieszyłby się z zastanej rzeczywistości? Obawiam się, że nie. Myślę, że nie spodziewałby się, że człowiek potrafi tak bardzo odejść od idei wolności i stworzyć świat bez wymagań, bez ograniczeń, bez wartości” – powiedział Polak. Jego zdaniem żyjemy w świecie tolerancji, wolności, szeroko rozumianej akceptacji, gdzie „wszystkim wszystko wolno”, podważane są podstawowe wartości, a „nowoczesna, postępowa sztuka podważa filary naszej kultury katolickiej”. „Za dużo czujemy, a za mało myślimy. Bardziej niż nowoczesności, potrzebujemy człowieczeństwa” – dodał.

Witold Pilecki urodził się 13 maja 1901 r. Był bohaterem wojny z bolszewikami i uczestnikiem kampanii 1939 r. W okupowanej stolicy współtworzył Tajną Armię Polską. Jako jej żołnierz powziął plan zdobycia materiałów wywiadowczych z tworzonych przez hitlerowców obozów koncentracyjnych. By dostać się do obozu Pilecki 19 września 1940 r. wszedł w "kocioł" podczas łapanki na stołecznym Żoliborzu. Podając się za Tomasza Serafińskiego - ukrywającego się żołnierza polskiego - został wywieziony do obozu Auschwitz. Otrzymał numer 4859. Mimo nieludzkich warunków, chorób, Pilecki ps. Serafiński zbierał i przekazywał materiały wywiadowcze przez wypuszczanych na wolność więźniów. To on przygotował pierwszą notę na temat ludobójstwa w Auschwitz.

Uciekł z obozu pod koniec kwietnia 1943 r. Trafił do AK i brał udział w powstaniu warszawskim. W latach 1944-45 był w niewoli niemieckiej w oflagu w Murnau. Po wyzwoleniu obozu dołączył do II Korpusu Polskiego we Włoszech. W październiku 1945 r. wrócił do Polski, by prowadzić działalność wywiadowczą na rzecz II Korpusu.

W maju 1947 r. został aresztowany przez funkcjonariuszy UB; był torturowany i oskarżony m.in. o działalność wywiadowczą na rzecz polskiego rządu na emigracji. 15 marca 1948 r. rotmistrz został skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano 25 maja w więzieniu mokotowskim przy ul. Rakowieckiej. Miejsce pochówku Pileckiego nigdy nie zostało ujawnione przez komunistyczne władze, prawdopodobnie ciało rotmistrza wrzucono do dołów śmierci wraz z innymi ofiarami komunizmu na Łączce Cmentarza Wojskowego na Powązkach.

Do 1989 r. wszelkie informacje o dokonaniach i losie rtm. Pileckiego podlegały w PRL cenzurze. W 1990 r. wyrok został anulowany. Witold Pilecki został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (1995) i Orderem Orła Białego (2006); w 2013 r. został awansowany do stopnia pułkownika.

« 1 »